Sarah Everard zaginęła 3 marca wieczorem, gdy wracała od przyjaciółki w Clapham do swojego domu w Brixton. Droga, którą pokonywała pieszo, powinna zająć jej ok. 50 minut. Po drodze 33-latka przez kwadrans rozmawiała przez telefon ze swoim chłopakiem. Po raz ostatni zarejestrowały ją kamery uliczne ok. 21.30. Od tej pory ślad po niej zaginął. Jak podkreśla rodzina, Sarah, która pracowała jako menedżerka ds. marketingu, nie była typem osoby znikającej bez słowa czy nieodzywającej się przez dłuższy czas, dlatego z każdym dniem narastały obawy o to, że coś mogło jej się stać. We wtorek wieczorem w hrabstwie Kent, ok. 100 km od miejsca, w którym po raz ostatni była widziana Everard, aresztowany pod zarzutem porwania i morderstwa został 48-letni funkcjonariusz policji Wayne Couzens, a wraz z nim jego pochodząca z Ukrainy żona, która jest podejrzana o współudział. Couzens patrolował okolice placówek dyplomatycznych w Londynie. W środę w lesie kilkanaście kilometrów od jego domu znaleziono zwłoki, choć jeszcze nie ustalono, czy jest to ciało zaginionej dziewczyny. Premier Boris Johnson jest wstrząśnięty Komendant londyńskiej policji metropolitalnej Cressida Dick oświadczyła w czwartek, że aresztowanie funkcjonariusza "wywołało fale szoku i gniewu w społeczeństwie i w policji". "W imieniu wszystkich moich kolegów w Met mówię, że jesteśmy całkowicie zbulwersowani tą straszną wiadomością. Naszą pracą jest patrolowanie ulic i ochrona ludzi" - stwierdziła. Podkreśliła, że przypadki uprowadzenia kobiety w Londynie prosto z ulicy są niezwykle rzadkie, tym niemniej w pełni rozumie, że kobiety, czy w ogóle opinia publiczna, mogą się czuć zaniepokojone i przestraszone tą sytuacją. Premier Boris Johnson oświadczył w czwartek, że jest "wstrząśnięty i głęboko zasmucony rozwojem wydarzeń w śledztwie w sprawie Sary Everard". "Moje myśli, podobnie jak całego kraju, są z jej rodziną i przyjaciółmi. Musimy pracować szybko, aby znaleźć wszystkie odpowiedzi na temat tej przerażającej zbrodni" - dodał. "Odzyskajmy te ulice" Na sobotni wieczór w Clapham w Londynie, w okolicy, gdzie po raz ostatni widziana była Everard, zapowiedziano czuwanie pod hasłem "Reclaim These Streets" ("odzyskajmy te ulice"), podczas którego uczestnicy chcą uczcić pamięć zaginionej, ale też domagać się zmian zwiększających bezpieczeństwo. - Zaginięcie Sary i tragedia, która się z tym wiąże, naprawdę poruszyła wiele kobiet. Czujemy się naprawdę wściekłe, dlatego że oczekuje się od kobiet, by zmieniły swoje zachowanie, aby były bezpieczne. Problemem nie są kobiety, problemem jest to, że kobiety nie są bezpieczne na naszych ulicach - powiedziała 31-letnia Anna Birley, jedna z organizatorek planowanej akcji. Tymczasem media społecznościowe zalały wpisy kobiet opisujących kroki, które podejmują, by zwiększyć bezpieczeństwo, kiedy wychodzą wieczorem z domu, jak np. zakładanie sportowych butów, by łatwiej w nich było uciekać, czy trzymanie cały czas w ręku kluczy, by można było nimi uderzyć napastnika. Inne pisały o przypadkach molestowania przez mężczyzn w miejscach publicznych. Godzina policyjna dla mężczyzn W czwartek w Izbie Gmin posłanka opozycyjnej Partii Pracy Jess Phillips, zajmująca się w gabinecie cieni sprawami przemocy domowej i bezpieczeństwa, wygłosiła przemówienie, podczas którego odczytała nazwiska wszystkich 118 kobiet zabitych w zeszłym roku przez mężczyzn. Przeczytanie nazwisk zajęło jej ponad cztery minuty. Ale przy okazji słusznych obaw o bezpieczeństwo kobiet, pojawiły się też absurdalne pomysły. Jennifer Jones, członkini Izby Lordów reprezentująca Partię Zielonych, oświadczyła podczas debaty, że wszystkich mężczyzn powinna po godz. 18 obowiązywać godzina policyjna.