W zeszłorocznych rozruchach w Londynie i innych miastach Anglii zginęło w sumie 5 osób, trzy z nich przejechane z rozmysłem przez samochód w Birmingham. Ale jeszcze bardziej złowrogą wymowę miał inny incydent w tym samym mieście. Po zmroku 9 sierpnia 40 młodych, zakapturzonych mężczyzn okradło, zdemolowało i podpaliło pub, a potem - zamiast zbiec - czekało na policję, aby wydać jej bitwę. Gangsterzy oczyścili teren ze wszystkich przypadkowych przechodniów, a kiedy przyjechali policjanci, otworzyli do nich ogień z pistoletów. Inspektor Andy Bannister powiedział BBC: "Byliśmy o włos od dochodzenia w sprawie morderstwa. Kule przeszły bardzo blisko funkcjonariuszy. To było ukartowane, aby ściągnąć policjantów i ich zaatakować". Inspektor Bannister powiedział, że zachowanie tej grupy przeczy jego poprzednim doświadczeniom: "Kiedy zjawia się policja, gangsterzy zwykle pozbywają się broni, albo uciekają. Ci stali, celowali i strzelali w stronę policji". Jak ustalono, gang użył 4 pistoletów, oddając 12 wystrzałów. Biegły policji stwierdził, że gang mógłby zestrzelić krążący nisko helikopter.