Szef dyplomacji, który apelował o głosowanie w referendum przeciw Brexitowi, powiedział, że związana z wystąpieniem kraju z UE utrata dostępu do unijnego rynku miałaby katastrofalne skutki. Podkreślił, że nie ma możliwości, by Wielka Brytania zachowała i dostęp do wspólnego rynku, i pełną kontrolę nad imigracją z państw unijnych. Według niego następca Davida Camerona na stanowisku przywódcy rządzącej Partii Konserwatywnej, a więc i premiera, będzie musiał zadeklarować swoje stanowisko w sprawie wyważenia proporcji między tymi sprawami. W piątek, niedługo po ogłoszeniu oficjalnych wyników, Cameron powiedział, że do października ustąpi ze stanowiska, a negocjacje w sprawie Brexitu powinny się rozpocząć pod rządami nowego premiera. Minister spraw zagranicznych został również w niedzielę zapytany o los Gibraltaru. Mieszkańcy tej graniczącej z Hiszpanią enklawy w ogromnej większości zagłosowali w czwartkowym referendum za pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE. Rząd w Madrycie zapowiedział, że w razie Brexitu będzie dążył do sprawowania wspólnej z Londynem władzy nad półwyspem. "Będziemy mieli mniejsze możliwości chronienia interesów Gibraltaru. Nie chodzi tu o zdolność do obrony jego terytorium, bo to oczywiście jest w naszej mocy, ale o ochronę interesów Gibraltaru w sytuacji, gdy nie będziemy już w UE" - powiedział Hammond. Przypomniał, że dobrobyt Gibraltaru zależy w dużej mierze od swobodnego, codziennego przepływu pracowników z sąsiedniej Hiszpanii. "Jakiekolwiek zakłócenia w tym przepływie będą ogromnie szkodliwe dla gibraltarskiej gospodarki" - podkreślił.