Zbudowany w 1974 roku 24-piętrowy wieżowiec, w którym znajdowało się 127 w większości socjalnych mieszkań, stanął w płomieniach krótko przed godz. 1 w nocy czasu lokalnego 14 czerwca. Policja potwierdziła, że badania wykazały, iż izolacje i materiały użyte na elewacji bloku nie odpowiadały normom i pomogły w rozprzestrzenieniu się ognia. To najpoważniejszy pożar w budynku mieszkalnym we współczesnej historii Wielkiej Brytanii. W pierwszych tygodniach po pożarze lokalna społeczność ostro krytykowała władze dzielnicy Kensington & Chelsea - jednej z najbogatszych jednostek samorządu terytorialnego w kraju - oraz przedstawicieli rządu centralnego, w tym premier May, oskarżając ich o opieszałość i niewystarczające wsparcie dla poszkodowanych. Dwa dni po pożarze May zapowiedziała powołanie komisji w sprawie katastrofy, podkreślając, że "ludzie domagają się odpowiedzi i to jest absolutnie słuszne". Podobne publiczne komisje były powołane m.in. w celu zbadania decyzji o interwencji Wielkiej Brytanii w Iraku (Chilcot Inquiry) oraz etyki dziennikarskiej, gdy dziennikarze tygodnika "News of the World" hakowali telefony i komputery w celu pozyskiwania informacji (Leveson Inquiry). We wtorek Downing Street oficjalnie poinformowało o rozpoczęciu śledztwa, na którego czele stanął 70-letni były sędzia sądu apelacyjnego Martin Moore-Bick, ogłaszając jednocześnie zakres tematyczny, który będzie badany w toku prac. Jak zaznaczono, komisja zbada m.in. przyczyny i przebieg pożaru, a także przyjrzy się temu, jak apartamentowiec był zaprojektowany, zbudowany i utrzymywany na przestrzeni lat. Objęte postępowaniem będą także istniejące przepisy przeciwpożarowe dotyczące wysokich budynków, a także działania podejmowane przez władze dzielnicy przed i po tragedii. Moore-Bick zaznaczył jednak, że w trakcie publicznych przesłuchań, które rozpoczną się we wrześniu, nie będzie zajmował się szerszym tematem mieszkalnictwa socjalnego, a także relacji pomiędzy lokalną społecznością a władzami dzielnicy. Ta decyzja została skrytykowana przez lokalną posłankę Emmę Dent Coad, która uzyskała swój mandat w czerwcowych wyborach parlamentarnych, niespełna tydzień przed pożarem. Jak tłumaczyła Dent Coad, "obiecano nam, że śledczy uczynią wszystko, a teraz zapowiada się nam jedynie techniczną ocenę, która nie dotknie sedna problemu: tego, w jakim stopniu na przebieg remontu wpłynął brak inwestycji w mieszkalnictwo socjalne". Brytyjska premier Theresa May zapewniła jednak, że ten temat będzie poruszony osobno w ramach działań rządu, a wiceminister odpowiedzialna za mieszkalnictwo Alok Sharma spotka się wkrótce w tej sprawie z rodzinami poszkodowanych w pożarze. W poniedziałek wieczorem, w drugą miesięcznicę pożaru, kilkaset osób przeszło w cichym marszu ulicami zachodniego Londynu w celu uczczenia pamięci ofiar katastrofy. Z Londynu Jakub Krupa (PAP)