Według Greenpeace, w akcji, która ma być apelem o "nowy styl w brytyjskiej polityce", uczestniczyło 55 ochotników. Policja zatrzymała tych, którzy zeszli na ziemię. Zarzucono im wtargnięcie na teren chronionego obiektu. Około 20 pozostaje na dachu Izby Gmin. "Potrzebujemy polityków, którzy myślą o następnym pokoleniu, a nie o następnych wyborach" - napisał Greenpeace w oświadczeniu, przypominając, że pozostało zaledwie 60 dni do szczytu klimatycznego w Kopenhadze. Według Greenpeace, 20 osób, które pozostaje na dachu, zakończy protest, kiedy do parlamentu powrócą deputowani. Brytyjski parlament wznawia tego dnia prace po letniej przerwie wakacyjnej. Uczestnicy protestu chcą namawiać deputowanych Izby Gmin do podpisywania 12-punktowego manifestu. Uczestnikom protestu przyglądają się zaciekawieni turyści. Na wieżyczce dachu umieszczono zieloną flagę Greenpeace'u. Rozpostarto kilkanaście transparentów z napisem "Zmienić politykę! Uratować klimat!". - Musimy podnieść temperaturę debaty politycznej w sprawie zmian klimatu (...) Jest za minutę dwunasta i nie zostało już wiele czasu - powiedział dziennikarzom dyrektor Greenpeace'u John Sauven. - Zmiany klimatu powinny być sednem politycznej debaty - dodał, wskazując, iż na niedawnych dorocznych konferencjach obu największych partii politycznych niewiele mówiono o tych sprawach. Uczestnicząca w proteście 29-letnia Anna Jones z Leeds powiedziała prasie przez telefon komórkowy z dachu, że aktywiści Greenpeace'u weszli wejściem dla publiczności, wspięli się po murze i dostali się na dach, przystawiając drabiny do ściany budynku. - Czekamy, by powitać parlamentarzystów wracających z długich wakacji. Chcemy im przypomnieć, że nie zrobili dosyć, by powstrzymać zmiany klimatyczne, i że oczekujemy od nich więcej - zaznaczyła. Jones sądzi, iż najbliższy szczyt klimatyczny w Kopenhadze będzie idealną okazją, by omówić problem globalnego ocieplenia i przyjąć działania zaradcze.