W przemówieniu wygłoszonym w czwartek w ośrodku badawczym Policy Exchange, Green zaznaczył, że imigranci nie mogą być zależni od państwowego systemu świadczeń socjalnych (obecnie reformowanego w ramach uzdrawiania finansów publicznych - PAP). Dotychczasowy system punktów premiujący zawody, na które jest zapotrzebowanie na brytyjskim rynku pracy, jest stosunkowo mechaniczny; powinien on zostać uzupełniony o system dający wyobrażenie o tym, jaki wymierny wkład do gospodarki wniosą imigranci - wskazał Green. W praktyce oznacza to, że imigranci zarabiający poniżej 31 tys. funtów rocznie, przy obecnie obowiązującej ogólnokrajowej średniej szacowanej na ok. 26 tys. funtów, nie dostaną zgody na stały pobyt. Wymóg ten dotyczy także współmałżonka obywatela brytyjskiego przyjeżdżającego w ramach łączenia rodzin. "Wielka Brytania nie potrzebuje kolejnych menedżerów średniego szczebla zarządzania. Chce tylko imigrantów najlepszych" - sprecyzował Green. Wymienił wśród nich profesjonalistów najwyższego kalibru, wysokiej rangi menedżerów, specjalistów techników, przedsiębiorców oraz utalentowanych naukowców i artystów. Jednym z celów rządu jest zmniejszenie migracji netto z obecnego poziomu ok. 242 tys. rocznie (stan na wrzesień 2010 roku) do kilkudziesięciu tysięcy. Rząd zapowiedział, że przyjrzy się wszystkim kanałom, którymi napływają imigranci, w tym uczelniom, programowi łączeniu rodzin, prawu do osiedlenia, wizom z prawem pracy itd. Zmniejszyć ma się także napływ zagranicznych studentów spoza UE; od pewnego czasu są oni ściślej kontrolowani i rząd zadeklarował, że dopilnuje, by wyjechali z kraju po ukończeniu studiów. "Musimy dopilnować nie tylko tego, by liczba ludzi uzyskujących prawo pobytu w Wielkiej Brytanii była właściwa, ale także tego, by byli to właściwi ludzie" - wyjaśnił Green. "Chodzi o ludzi, którzy W. Brytanii przyniosą korzyść, a nie tych, którzy tylko skorzystają. Bez względu na to, czy ludzie przyjeżdżają uczyć się, pracować czy w celach rodzinnych, jako rząd mamy prawo dopilnować, że wniosą wkład w jakość życia" - dodał minister. Przeświadczenie, że imigranci służą rozwojowi gospodarki, ponieważ pomnażają PKB, nazwał "założeniem nieaktualnym", ponieważ prowadzi do fałszywego wniosku, że im więcej imigrantów, tym lepiej dla gospodarki i pomija społeczne konsekwencje migracji.