Koalicja "Better Together" (Razem Lepiej) jest odpowiedzią na zapoczątkowaną w maju kampanię "Yes Scotland" (Tak dla Szkocji) firmowaną przez rządzącą w Szkocji partię nacjonalistyczną SNP (Scottish National Party). Wypowiadając się na edynburskim uniwersytecie Darling porównał niepodległość do biletu w jedną stronę i argumentował, że niepodległość mija się z celem, ponieważ obecny układ polityczny daje Szkocji podwójne korzyści - duży zakres autonomii wewnętrznej i mocny głos w sprawach Zjednoczonego Królestwa. Wyraził przekonanie, że "Szkoci nie powinni negować historii, która im dobrze służyła", a głosowanie za niepodległością to nie to samo co udział w wyborach, w których głosuje się na rząd, dając mu mandat na kilka lat z możliwością odwołania go, gdy się nie sprawdzi. - Wysuwamy argumenty za pozostaniem w unii. Mamy pozytywny stosunek do więzów Szkocji z resztą Zjednoczonego Królestwa: rodzinnych, przyjacielskich, handlowych, a także w wymiarze wspólnych instytucji politycznych, gospodarczych i kulturalnych - zaznaczył Darling. Przypomniał Szkotom, że za jego kadencji w okresie kryzysu na globalnych rynkach finansowych w latach 2008-09 z pieniędzy brytyjskiego podatnika uratowano przed upadkiem dwa szkockie banki: RBS i HBOS. SNP nie zdecydowała jeszcze, czy pytanie, które przedłoży wyborcom w referendum dotyczyć będzie niepodległości, zwiększenia prerogatyw szkockiego parlamentu, czy też - co wydaje się najbardziej prawdopodobne - obu tych kwestii. Zwolennicy status quo chcą, by referendum dotyczyło tylko podstawowej kwestii: tak lub nie dla niepodległości. Szkoci mają własny parlament od 13 lat. Po zwycięstwie SNP w ubiegłorocznych wyborach (partia uzyskała bezwzględną większość, tworząc samodzielny rząd), żądania niepodległości dla Szkocji nasiliły się. Rząd w Londynie przedstawił własny plan decentralizacji rządów, by politycznie osłabić nacjonalistów. Referendum w sprawie przyszłości Szkocji miałoby się odbyć jesienią 2014 r. Wiceszefowa autonomicznego rządu Szkocji Nicola Sturgeon powiedziała w ub. miesiącu z okazji inauguracji "Yes Scotland", że niepodległość nie polega na oderwaniu się Szkocji od reszty Zjednoczonego Królestwa, lecz na tym, by decyzje dotyczące Szkocji zapadały w Edynburgu, a nie w Londynie. Zasygnalizowała, że niepodległa Szkocja nadal posługiwałaby się funtem szterlingiem i miałaby wspólny z resztą kraju system socjalny.