Strajk jest zaskoczeniem, ponieważ przewodniczący CWU Billy Hayes nazwał wcześniej rozmowy "pożytecznymi i owocnymi". Zarząd Royal Mail doszukuje się powodów zerwania rozmów w wewnętrznych podziałach wśród związkowych negocjatorów. CWU twierdzi, że przedstawił w środę nowe propozycje, ale do 18. nie otrzymał na nie odpowiedzi. W związku z tym zaplanowanego wcześniej strajku nie można było odwołać. Szczegóły negocjacji, w których pośredniczył przewodniczący centrali związkowej TUC Brendan Barber, nie są znane. Żadna ze stron nie powiedziała, jakie są punkty sporne. Rozmowy rozpoczęły się w poniedziałek, po dwu dniach strajku w całej Wlk. Brytanii. Związkowcy wysuwają żądania organizacyjne i płacowe. Twierdzą, iż program modernizacji nie był z nimi skonsultowany, przerzuca na nich koszty i oznacza drastyczne zmniejszenie zatrudnienia. Royal Mail uruchomił sześć awaryjnych sortowni w różnych regionach kraju; korzysta z pomocy personelu administracyjnego i ok. 30 tys. czasowych pracowników. Prawnicy CWU zapowiadali wcześniej, że zaskarżą do sądu praktykę zatrudniania łamistrajków. Kierownictwo poczty twierdzi, że są to pracownicy sezonowi, zaangażowani kilka tygodni wcześniej. Od godziny 4. nad ranem do strajku przystąpiło 43,7 tys. pracowników sortowni i kierowcy rozwożący pocztę. W piątek zastrajkuje 400 pracowników zajmujących się odczytywaniem i korygowaniem niewłaściwych adresów, zaś w sobotę 77 tys. doręczycieli i pracowników odbierających pocztę. Obecna akcja strajkowa pocztowców jest pierwszym protestem na tak dużą skalę od 2007 r., gdy po raz pierwszy przedstawiono plan modernizacji poczty, zakładający jej częściową prywatyzację. Przez brytyjską pocztę przechodzi ok. 75 mln przesyłek dziennie, a w okresie przedświątecznym nawet do 150 mln.