Taki wniosek wynika z opublikowanego w środę niezależnego badania na ten temat. Liczba młodych ludzi, którzy w dorocznej ankiecie przyznają, że w ciągu ostatniego roku popełnili przestępstwo, pozostaje od wielu lat na stałym poziomie 26 proc. - podał ośrodek badań nad przestępczością i wymiarem sprawiedliwości w King's College London. Jest tak mimo wzrostu wydatków na walkę z przestępczością młodocianych o 45 proc. Autorzy raportu wytknęli władzom, że na ten cel wiele środków zostało odebranych budżetom organizacji społecznych, które przede wszystkim mogłyby pomóc w zapobieganiu przestępczości nieletnich. W rządowym programie pominięto m.in. takie kwestie, jak edukacja, szkolenia, zatrudnienie, spożywanie narkotyków i zdrowie psychiczne młodych ludzi - doszli do wniosku kryminolodzy. Jak zauważyli, blisko dwie trzecie środków zostało przeznaczonych na zamykanie młodych ludzi w aresztach i więzieniach. Zajmujący się przestępczością młodocianych minister sprawiedliwości David Hanson odparł, że o ile stabilna pozostaje liczba przestępstw, do których sami przyznają się ankietowani, to w ciągu pięciu lat rząd zdołał o 17 proc. zredukować liczbę przestępstw popełnianych w warunkach recydywy. Hanson przyznał też, że proporcjonalnie wiele środków wydawanych było na areszty i więzienia, ale te z kolei były stosowane tylko wobec 3 proc. młodych ludzi mających problemy z wymiarem sprawiedliwości. - Naszym wyzwaniem jest uczynienie aresztów skutecznymi, ale przede wszystkim wskazanie i objęcie opieką ludzi na tyle wcześnie, by nie musieli z tego środka korzystać - wyjaśnił Hanson w rozmowie z BBC.