W poniedziałek sąd w Londynie postanowił, że ludzie koczujący na obozowisku Dale Farm (ang. travellers) muszą opuścić 49 z 54 zajmowanych tam działek. W przeciwnym razie władze miasta Basildon mogą ich wykwaterować siłą. Dzień później sąd apelacyjny podtrzymał decyzję o eksmisji, co wyczerpało drogę sądową. Rozmowy z przedstawicielami władz Basildon nie przyniosły efektu. Policja wkroczyła w środę nad ranem na teren obozowiska, forsując tylne ogrodzenie. Niektórzy spośród około stu funkcjonariuszy zostali obrzuceni butelkami i oblani płynami. Wcześniej odcięto dopływ prądu do Dale Farm. W celu pomieszania szyków policji podpalono przyczepę kempingową. Kilka osób odniosło obrażenia. Ogółem aresztowano 23 osoby. Policja starła się z anarchistami, lewicowymi aktywistami i obrońcami praw mniejszości z grupy Dale Farm Solidarity. Władze lokalne Basildon nigdy nie udzieliły zgody na to obozowisko. Na usunięcie koczowiska, znajdującego się na terenie dawnej składnicy złomu, w ciągu 10 lat wydały 18 mln funtów. Nielegalne obozowisko, którego teren ma teraz stać się chronionym pasem zieleni, sąsiaduje z legalnym. Władze Basildon twierdzą, że koczownicy odrzucili oferty zakwaterowania pod dachem w innym miejscu, ponieważ nie chcieli mieszkać w czterech ścianach. W Dale Farm mieszkało ok. 400 koczowników przybyłych pierwotnie z Irlandii (tzw. Irish travellers); ich styl życia nie różni się zasadniczo od stylu życia Romów, więc bywają z nimi utożsamiani (określenie "travellers", dosł. podróżny, jest potocznie używane także w odniesieniu do Romów podróżujących taborami). W prawie brytyjskim Romowie i "travellers" są dwiema odrębnymi mniejszościami etnicznymi. Pochodzenie irlandzkich koczowników nie jest jasne; strzegą swego prawa do nomadycznego stylu życia. Ich liczebność na Wyspach ocenia się na 15-30 tys. Mieszkają też w Irlandii.