"W ostatnich (przegranych przez laburzystów - red.) wyborach zbyt wielu wyborców postrzegało nas jako polityczną reprezentację tych na samej górze i tych na samym dole, a więc dwu warstw, które najmniej wnoszą do ogólnego społecznego dobra" - zaznaczył lider partii Ed Miliband w poniedziałkowym przemówieniu. "Partia Pracy założona przez świat pracy była przez część opinii niesłusznie widziana jako reprezentacja interesów tych, którzy zdzierają skórę ze społeczeństwa" - dodał. Wskazał w tym kontekście na bankierów winnych globalnego krachu z lat 2008-09, którzy wymusili na poprzednim rządzie Partii Pracy kosztowną dla podatnika akcję ratunkową, oraz na ludzi zdolnych do pracy, lecz niepracujących i nadużywających systemu świadczeń socjalnych. Miliband ujawnił, że laburzyści będą domagali się od szefów korporacji, by ujawnili, jak się ma ich średnia zarobków do średniej dla całej firmy, którą zarządzają. Proponuje też, by biednych, lecz pracujących i społecznie aktywnych traktować priorytetowo, np. dając im pierwszeństwo w przyznawaniu mieszkań socjalnych, kosztem biednych utrzymujących się z państwowego rozdawnictwa i społecznie biernych. Ed Miliband, który został liderem laburzystów mniej niż rok temu, mimo iż na zwycięzcę typowano jego brata Davida, jest oskarżany o to, że partia pod jego kierownictwem nie ma jasno wytyczonego kierunku, w którym zmierza. Odpowiadając krytykom, Miliband oświadczył, iż Partia Pracy jest po stronie ludzi, którzy wnoszą wkład do społeczeństwa, a więc są społecznie odpowiedzialni. Jego przemówienie jest także próbą ukrócenia spekulacji na temat przywództwa w Partii Pracy i konfliktu z bratem o to, komu bardziej należy się funkcja lidera. "Uciskany środek" (ang. squeezed middle) to określenie, które stało się modne w związku z cięciami rządowych wydatków, rosnącymi kosztami życia, droższymi studiami i rozwiązaniami podatkowymi, które godzą w środek w większym stopniu niż w najlepiej i najgorzej sytuowane warstwy społeczeństwa. Do "uciskanego środka" należą ci, którzy płacą podatki, nie korzystają z systemu świadczeń socjalnych, angażują się we wspieranie organizacji dobroczynnych, działają w lokalnych społecznościach i generalnie polegają sami na sobie. Stanowisko Milibanda wciąż sytuuje Partię Pracy na przeciwnym biegunie od rządzącej partii konserwatywnej, która lansuje ideę Wielkiego Społeczeństwa, zakładającą redukcję zadań aparatu państwa i rozwój różnych form samopomocy. Nad przekształceniem Partii Pracy w partię politycznego centrum pracował Tony Blair, zanim jeszcze został premierem, zmieniając jej statut, dystansując się od związków zawodowych i otwierając na biznes. Jego następca Gordon Brown uważany był przede wszystkim za tradycyjnego socjaldemokratę, a obecny lider Ed Miliband dzięki temu, że został szefem partii z poparciem związków zawodowych, uchodzi w opinii części członków partii za lewicowca dawnego pokroju. Jego brat David postrzegany jest jako polityk bliski ideałom "blairyzmu".