Policja i prokuratura postanowiły "utworzyć wspólną komisję, która oceni te oskarżenia, aby ustalić, czy rozpocząć dochodzenia w sprawie popełnienia przestępstw". W piątek ustąpił ze stanowiska podsekretarz stanu w brytyjskim resorcie sprawiedliwości, poseł Shahid Malik, w związku z podejrzeniem, że nadużył uregulowań, umożliwiających posłom utrzymywanie dwóch rezydencji - w Londynie i w swoim okręgu wyborczym. Malik musiał ustąpić, przynajmniej na czas śledztwa, choć nie przyznaje się do winy. Śledztwo zlecone w jego sprawie przez premiera W. Brytanii Gordona Browna ma wyjaśnić, czy nie było w tym wszystkim nieprawidłowości w rodzaju czerpania przez posła nieuprawnionych korzyści. Malikowi zwracano przez trzy lata maksymalną możliwą sumę za utrzymanie w Londynie drugiej rezydencji. Za główną rezydencję w północnej Anglii płacił natomiast niecałe 100 funtów szterlingów tygodniowo - znacznie poniżej stawek rynkowych. W ramach dodatku mieszkaniowego na drugą rezydencję deputowani Izby Gmin mogą ubiegać się m.in. o zwrot odsetek od kredytu hipotecznego, lokalnego podatku samorządowego, nakładów na wyposażenie wnętrz itd. - do sumy ponad 23 tys. funtów rocznie. W Wielkiej Brytanii jest ostatnio bardzo głośno o nadużywaniu przez posłów tego systemu refundacji wydatków. W czwartek premier Brown właśnie za takie nadużycia zawiesił w prawach członka Partii Pracy Elliota Morleya, byłego ministra stanu ds. ochrony środowiska w laburzystowskim rządzie. Brown oraz szef konserwatystów David Cameron przepraszali już wyborców za poselskie nadużycia, zaś od czasu, kiedy refundacje rozmaitych wydatków - od zakupu mebli po oczyszczanie basenów - zaczęły być ujawniane przez media, posłowie zwrócili już niemal 130 tys. funtów. 4 czerwca w Wielkiej Brytanii odbywają się wybory do Parlamentu Europejskiego i lokalne, na których wynik ostatnie skandale mogą mieć - jak sądzą komentatorzy - wymierny wpływ.