Ok. 70 posłów rządzącej Partii Konserwatywnej z prawego skrzydła, zasiadających w tzw. tylnych ławach poselskich (nie pełniących funkcji rządowych), podpisało się pod wnioskiem w tej sprawie zgłoszonym przez posła Davida Nuttalla. Proponowane referendum wymagałoby od wyborców opowiedzenia się, czy są za pozostaniem W. Brytanii w UE, wystąpieniem z Unii czy też renegocjacją warunków członkostwa. Premier David Cameron jest przeciwny tej inicjatywie. Wynik głosowania nie zobowiązuje jego rządu do rozpisania referendum, nawet jeśli większość posłów poprze wniosek Nuttalla, na co się nie zanosi, ale głosowanie jest dla premiera polityczną komplikacją. Dotychczas udawało mu się utrzymać na dalszym planie podziały wśród torysów na tle UE, m.in. dzięki temu, że jego koalicyjnym partnerem są proeuropejscy liberalni demokraci. Po poniedziałkowym głosowaniu Cameron nie będzie już mógł unikać politycznie trudnego tematu stosunku do UE. Kryzys w strefie euro i perspektywa zacieśnienia polityki fiskalnej, nawet dla państw spoza unii walutowej, ośmieliły eurosceptyków wśród torysów, ocenianych na ok. 120 posłów. "Rebelianci" dostrzegają okazję do próby sił. Głosowanie umożliwi im wystąpienie jako frakcja. Władze partyjne z polecenia premiera wprowadziły najwyższy poziom dyscypliny partyjnej, co oznacza, że posłowie sprawujący nawet niskiej rangi funkcje w rządzie muszą podać się do dymisji, jeśli chcą zagłosować przeciw rządowi. Emocje wzrosły przez to jeszcze bardziej. Wśród wpływowych posłów torysowskich, którzy mogą zagłosować w poniedziałek przeciw rządowi, wymienia się m.in. Johna Redwooda oraz Davida Davisa - obaj kandydowali w przeszłości na stanowisko szefa partii. W ocenie Alexa Stevensona z portalu politics, Cameron liczy na to, że poprawka, którą chce wnieść konserwatywny poseł George Eustice, wzywająca rząd do opracowania planów odebrania Brukseli części zakresu władzy, m.in. w zakresie praw socjalnych i regulacji zatrudnienia, zdoła wewnętrznie podzielić eurosceptyków w szeregach jego partii. Cameron nieskutecznie usiłował zapobiec głosowaniu, deklarując, że zakres brytyjskiej suwerenności wobec Brukseli nie zostanie w przyszłości uszczuplony, a wszelkie nowe zmiany traktatowe wymagać będą rozpisania referendum. W. Brytania wstąpiła do EWG (prekursorki UE) 1 stycznia 1973 r. Referendum w sprawie brytyjskiego członkostwa odbyło się 6 czerwca 1975 r. Członkostwo poparło 67 proc. wyborców.