Piątek jest drugim dniem pierwszego ogólnokrajowego strajku poczty od dwóch lat. O 4. nad ranem do strajku przystąpiło 78 tys. listonoszy i pracowników odbierających pocztę. W czwartek strajkowało 42 tys. pracowników sortowni i kierowców. Pikietowano 68 sortowni w całym kraju. CWU wyraziło gotowość bezwarunkowo przystąpienia do rozmów z pracodawcą Royal Mail w ramach niezależnego arbitrażu ACAS. Nie ma jednak pewności, czy do rozmów dojdzie i jaka będzie ich formuła. Strajkujący mają za złe rządowi, że nie chce się zaangażować w spór i nie wywiera żadnej presji na kierownictwo Royal Mail, by szukało rozwiązania kwestii spornych w drodze negocjacji. W ich przekonaniu kierownictwo firmy zajmuje nieustępliwe stanowisko i chce negocjować wyłącznie na swoich warunkach. Strajkujący pocztowcy uzyskali w Izbie Gmin poparcie 123 posłów, którzy w czwartek podpisali się pod petycją (tzw. early day motion, będącą wyrazem ich stanowiska w sprawie niefigurującej w porządku obrad parlamentu - PAP). Posłowie zaapelowali do rządu, by interweniował w sporze, by jak najszybciej doprowadzić do ugody między stronami. Poseł lewego skrzydła Partii Pracy John McDonnell powiedział telewizji Channel 4, iż odpowiedzialność za pocztę nie powinna już być w gestii ministra ds. biznesu, Lorda Petera Mandelsona, "ponieważ nie jest on właściwą osobą mogącą skłonić do rozmów obie strony". Związkowcy oskarżyli go, że "mówi nieprawdę", staje po stronie kierownictwa firmy i forsuje prywatyzację. Premier Gordon Brown w czasie wizyty w Yorkshire dał do zrozumienia, iż spór Royal Mail ze związkiem CWU nie jest odpowiedzialnością rządu, a o strajku powiedział, że jest daremny, ponieważ poczta straci klientów i "osiągnie skutek odwrotny od zamierzonego". Sednem sporu są: rosnące obciążenie i dłuższe godziny pracy, przy braku rekompensaty płacowej, siatka płac faworyzująca kierownictwo, przez związkowców uważane za niekompetentne, brak bezpieczeństwa zatrudnienia, brak jasnego, długofalowego modelu funkcjonowania poczty i deficyt zakładowego funduszu emerytalnego. W ostatnim roku obrachunkowym zysk poczty wyniósł 321 mln funtów, ale jej obroty wskutek upowszechniania się e-maili i SMS-ów kurczą się o ok. 10 proc. rocznie. Przez Royal Mail przechodzi ok. 75 mln listów i przesyłek dziennie. Z sondażu BBC dla programu Newsnight wynika, iż 50 proc. ankietowanych jest po stronie CWU, a 25 proc. opowiada się za jej managementem. 68 proc. uważa, iż poczta powinna pozostać usługą publiczną wobec 22 proc. respondentów, którzy chcą jej prywatyzacji. BBC sugeruje, iż strajk poczty może być dla rządu Browna tym samym, czym w 1979 r. był strajk pracowników lokalnych dla rządu laburzystowskiego premiera Jamesa Callaghana, to znaczy pogrążyć go politycznie i utorować konserwatystom drogę do zwycięstwa. CWU jest afiliowany przy Partii Pracy i finansuje ją. W ostatnich 8 latach, od 2001 r. przekazał jej blisko 6 mln funtów. - Gdybym zapytał członków, czy chcą nadal wpłacać na fundusz Partii Pracy, to odpowiedź mogłaby być tylko jedna" - powiedział dziennikarzom wiceszef CWU Dave Ward. "Strajk, który rozpoczął się od sporu pracowniczego coraz bardziej się upolitycznia - uważa BBC.