W artykule w tygodniku "Sunday Times", lider liberalnych demokratów stwierdził, że przeciwny jest sugerowanym ostatnio przez MSW planom zmniejszenia migracji z UE do 75 tys. netto rocznie, argumentując, że miałoby to negatywny wpływ na publiczną służbę zdrowia i londyńskie City. Taki limit nazwał "arbitralnym", "niecelowym", "odwracającym uwagę od innych spraw". Według niego to krok w stronę wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. "Zawieszenie znaku zakazu wjazdu na białych skałach w porcie Dover byłoby posunięciem społecznie popularnym, ale koszt dla gospodarki byłby bardzo wysoki" - napisał Clegg na łamach "ST". Stosunek do migracji uznaje Clegg za ważną linię podziału w brytyjskim życiu politycznym; uważa ponadto, że ograniczenie imigrantom dostępu do świadczeń socjalnych, w wystarczającym stopniu chronić będzie Wielką Brytanię przed zalewem przybyszów z Europy Wschodniej. Ostatnio w Brukseli premier Cameron mówił o potrzebie ograniczenia jednej z czterech podstawowych wolności UE - swobody przemieszczania się ludzi, wskazując, że w swym zamyśle nie miała torować drogi do masowej migracji. 70 posłów w partii konserwatywnej domaga się wydłużenia na dalsze pięć lat okresu zamknięcia brytyjskiego rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów, nawet, jeśli jest to niezgodne z unijnym prawem i skonfliktowałoby Londyn z Komisją Europejską. Obywatele tych krajów z dniem 1 stycznia będą mogli bez ograniczeń podejmować pracę w Wielkiej Brytanii. Liberałowie poparli ogłoszone ostatnio przez Davida Camerona ograniczenia w dostępie nowo przybyłych imigrantów do świadczeń. Nowe przepisy przewidują m. in. możliwość deportacji bezdomnych bez prawa powrotu w okresie 12. miesięcy, ograniczenie możliwości ubiegania się o zapomogę dla bezrobotnych i inne świadczenia. Opozycyjna Partia Pracy uznaje te posunięcia za spóźnione.