"Firma" była wspólną operacją tygodnika "Sunday Times" i telewizji "Channel 4". Nagrania najbardziej obciążają byłego ministra transportu Stephena Byersa. Dziennikarce podającej się za reprezentantkę "firmy" powiedział on, że może zdobyć dla niej poufne informacje z Downing Street (urzędu premiera) i że pomaga w obchodzeniu przepisów firmom dopuszczającym się zmowy cenowej. Byers miał się też chwalić, że ma dostęp do członków gabinetu i że w przeszłości ubijał zakulisowe interesy. Za swe usługi chciał 5 tys. funtów dziennie. Była minister zdrowia Patricia Hewitt miała wyrazić gotowość odpłatnej pomocy w umieszczeniu wskazanej osoby w rządowej grupie doradczej. Były minister obrony Geoff Hoon gotów był udostępnić swoje kontakty i podzielić się wiedzą za 3 tys. funtów dziennie. Także on miał się chwalić dostępem do urzędujących ministrów. Wszyscy troje zaprzeczyli, jakoby zrobili cokolwiek niewłaściwego. Hewitt zaznaczyła, że rozmawiała tylko o tym, co mogłaby robić po odejściu z Izby Gmin. Prawnik reprezentujący Hoona oświadczył, że jego wypowiedzi zostały niewłaściwie zinterpretowane, Byers zaś powiedział, że chełpił się celowo i że wycofał się ze swych przechwałek w e-mailu. Ofiarą dziennikarskiej prowokacji padła też laburzystowska posłanka Margaret Moran, która rzekomej firmie PR dała do zrozumienia, że może zmobilizować poparcie koleżanek z partii na rzecz klientów, którym świadczy usługi. "Sprawa ta dowodzi, że praktyki lobbystyczne wymagają większej przejrzystości" - oświadczył w wypowiedzi dla BBC niewymieniony z nazwiska rzecznik Partii Pracy. Rzecznik opowiedział się za wprowadzeniem obowiązkowego rejestru firm lobbystycznych na wzór rejestru interesów posłów Izby Gmin. Propozycja ta ma według niego znaleźć się w programie wyborczym Partii Pracy. Dotychczas kontakty lobbystów z parlamentarzystami, podobnie jak w przypadku systemu refundacji poselskich wydatków, określała samoregulacja. Byli ministrowie przez dwa lata po odejściu z urzędu muszą się konsultować ze specjalną komisją doradczą Izby Gmin ws. prac w sektorze prywatnym, co obejmuje również lobbing. Byli parlamentarzyści nie podlegają żadnym ograniczeniom. Wobec posłów Izby Gmin reguły są wyraźne. Reguły parlamentarne zabraniają im występowania w roli płatnych rzeczników w każdej sprawie będącej tematem obrad Izby Gmin, w tym pilotowania ustawy, zgłaszania poprawek lub zabierania głosu na jej temat. Posłom nie wolno przyjmować pieniędzy "w zamian za rzecznictwo lub inicjowanie jakiejś kwestii (w parlamencie) w imieniu ciała pozaparlamentarnego lub osoby prywatnej" - mówią przepisy. Obecna lobbystyczna afera nazywana jest "gotówka w zamian za wpływ" (cash for influence), w odróżnieniu od podobnej sprzed 13 lat, nazywanej "gotówką w zamian za interpelacje" (cash for questions), w której głównymi postaciami byli posłowie rządzącej wówczas Partii Konserwatywnej. Hoon i Hewitt stali na czele niedawnej nieudanej rebelii w Partii Pracy przeciwko premierowi Gordonowi Brownowi. W liście do posłów partii wystąpili z inicjatywą tajnych wyborów jej lidera. Oboje nie będą ubiegać się o ponowny mandat w Izbie Gmin. Także Byers zapowiedział wcześniej, że nie będzie kandydował na posła.