Premier Gordon Brown ostrzegł, że jego konkurenci konserwatysta David Cameron i liberał Nick Clegg nie są gotowi do przejęcia rządów. Przestrzegł przed proponowanymi przez konserwatystów cięciami rządowych wydatków (o 6 mld funtów w obecnym roku finansowym) uznając, iż równa się to wyjęciu pieniędzy z gospodarki i zaszkodzi ożywieniu. "Wiem jak zarządzać gospodarką zarówno w dobrych, jak i w trudnych czasach. Gdy upadły banki podjąłem niezwłoczne działania, co zapobiegło przekształceniu się recesji w depresję. W wyniku tego gospodarka zaczęła się ożywiać" - powiedział Brown. Skrytykował motywowane względami ideologicznymi plany podatkowe konserwatystów: zniesienia podatku od dziedziczenia nieruchomości, na których według niego zyskaliby przede wszystkim ludzie najlepiej sytuowani (zwłaszcza 3 tys. najbogatszych właścicieli ziemskich) oraz zamiary obcięcia ulg podatkowych na dzieci. Lider konserwatystów Cameron zaznaczył, że nie da się bez końca finansować 1/4 rządowych wydatków z pożyczek. Zapewnił, że konserwatywny rząd nigdy nie wstąpi do eurostrefy wskazując na przykład Grecji. Przypuścił przy tym atak na Clegga za jego poparcie dla wspólnej waluty. Lider liberałów uznał atak na jego politykę ws. UE i euro za "przejaw desperacji". Brown przypomniał, że jego rząd położył kres napływowi niewykwalifikowanych pracowników spoza Unii Europejskiej i ograniczył liczbę zawodów średnio i wysokokwalifikowanych spoza UE dopuszczanych do brytyjskiego rynku pracy. Clegg skrytykował propozycję konserwatystów ws. wprowadzenia rocznego limitu imigrantów wskazując, iż nie odnosi się do istoty problemu, którym jest imigracja z nowych państw UE z Europy Środkowej i Wschodniej. Cameron odmówił sprecyzowania proponowanego limitu i powtórzył, że nowi członkowie UE nie mieliby automatycznego dostępu do brytyjskiego rynku pracy. Cameron i Brown zaatakowali Clegga za jego plany warunkowej amnestii dla nielegalnych imigrantów twierdząc, iż zachęci to dalszych do pójścia w ich ślady. Clegg stwierdził, iż Brown i Cameron "nie żyją w realnym świecie", ponieważ nielegalnych imigrantów da się deportować, a zresztą nie wiadomo, gdzie są, bo żyją w szarej strefie. Trzech polityków starło się także w sprawach redukcji deficytu, podatku od dziedziczenia, ulg podatkowych na dzieci. W tej ostatniej kwestii Brown nazwał propozycje konserwatystów "niesprawiedliwymi i niemoralnymi". Cameron zarzucił Brownowi, iż nie zna faktów. Clegg nazwał brytyjski system podatkowy "groteskowo niesprawiedliwym". Wskazał, iż 20 proc. podatników najwyżej zarabiających płaci mniej podatku niż 20 proc. najniżej opłacanych. Jego zdaniem pierwsze 10 tys. funtów powinno być wolnych od podatku. Liderzy trzech partii starli się także ws. regulacji systemu bankowego, premii dla bankierów, pobudzenia produkcji przemysłowej, tworzenia miejsc pracy, polityki mieszkaniowej i systemu świadczeń socjalnych. Cameron wypomniał Brownowi, iż jego rząd wysunął do nominacji do dożywotniego tytułu szlacheckiego Freda Goodwina - szefa banku RBS uratowanego przez podatnika przed upadkiem. W pierwszych ocenach komentatorów zwrócono uwagę, iż żaden z przywódców trzech partii nie ujawnił szczegółów ws. wydatków, które w zgodnej ocenie będą musiały zostać zmniejszone bez względu na to, która z partii wyjdzie zwycięsko z wyborów. Michael Crick z BBC nazwał wystąpienie Camerona "mocnym, choć nieinspirującym", uznał, że Clegg był w defensywie i zaprzeczył manifestowi własnej partii ws. wspólnej, europejskiej waluty. Brown był w jego ocenie w najtrudniejszym położeniu, ponieważ musiał bronić dorobku swego rządu. Komentatorzy sądzą, iż imigracja dotychczas ignorowana w kampanii wyborczej, w jej ostatniej fazie stała się ważną kwestią.