Sąd opublikuje wyrok w połowie września po konsultacji ze stronami. W piątek przedstawiono jedynie meritum sentencji i streszczenie głównych punktów. W chwili ogłoszenia wyroku Bieriezowski sprawiał wrażenie przybitego. Abramowicz nie stawił się. Proces przed sędzią Elizabeth Gloster rozpoczął się w październiku 2011 r. i został uznany za niepowtarzalną okazję do wglądu w praktyki nomenklaturowej prywatyzacji w Rosji za rządów Borysa Jelcyna. Koszty sądowe i adwokackie procesu sięgają milionów funtów. Bieriezowski był szarą eminencją za czasów Jelcyna Bieriezowski i Abramowicz, niegdyś współpracujący ze sobą w interesach, stali się przysięgłymi wrogami. Pierwszy z nich za rządów Jelcyna był szarą eminencją Kremla. W Wielkiej Brytanii schronił się na początku pierwszej kadencji Władimira Putina na urzędzie prezydenta. Do Abramowicza, którego nazywa dawnym przyjacielem, ma pretensje o to, że wymusił na nim sprzedaż udziałów w koncernie naftowym Sibnieft poniżej ich wartości. Miał go przy tym szantażować i złamać warunki wcześniejszych dwustronnych ustaleń. Swoje szkody wycenił na 3 mld funtów (4,8 mld USD). Abramowicz zaprzeczył tym zarzutom i przez swego adwokata stwierdził, że Bieriezowski jest fantastą, człowiekiem próżnym i megalomanem. W toku postępowania sądowego ujawniono, że Bieriezowski, z wykształcenia matematyk, który po 1991 r. przestawił się na handel mercedesami, doszedł do wielkiego majątku na fali prywatyzacji nomenklaturowej, która wyniosła w Rosji do bogactw i politycznych wpływów oligarchów. Abramowicz korzystał z koneksji Bieriezowskiego Obaj, wraz z trzecim partnerem, założyli Sibnieft. Kres zażyłym stosunkom przyniosło dojście do władzy Władimira Putina, który postanowił ukrócić koterię Jelcyna, co w 2000 r. zmusiło Bieriezowskiego do wyjazdu za granicę. Abramowicz miał skorzystać z przymusowej sytuacji Bieriezowskiego i za wiedzą oraz zachętą Kremla wymusił na nim sprzedaż udziałów w Sibniefcie. Bez jego zgody miał też sprzedać jego udziały w koncernie aluminiowym Rusal. Abramowicz twierdził, że Bieriezowski nigdy nie był jego mentorem, nie był właścicielem udziałów, a w Sibnieft nie zainwestował ani centa, odgrywając tylko polityczną rolę w jego utworzeniu. Rolę Bieriezowskiego porównał do ojca chrzestnego w mafii, któremu płaci się za ochronę. Z tego tytułu Abramowicz miał łącznie wypłacić Bieriezowskiemu 2,5 mld USD, co ten przeznaczył na ekstrawagancki styl życia. "Nasze stosunki w biznesie skończyły się, a mimo to traktował mnie jak dojną krowę, oczekując, że będę pokrywał jego wydatki" - stwierdził Abramowicz w oświadczeniu przedłożonym sądowi. Bieriezowski, który w Wielkiej Brytanii otrzymał polityczny azyl i mieszka tam od 2001 r. jest ścigany w Rosji za malwersacje finansowe, ale władze brytyjskie odmawiają wydania go. Abramowicz, właściciel klubu piłkarskiego Chelsea, jest najbogatszym obcokrajowcem mieszkającym w W. Brytanii z fortuną ocenianą przez "Sunday Timesa" na ok. 15 mld USD.