Według niego psują oni opinię polskim imigrantom, a miejscowe władze nie potrafią sobie z tą sprawą poradzić. - Są już wszelkiego rodzaju publikacje w angielskiej i polskiej prasie ukazujące w niekorzystnym świetle polską imigrację na ich przykładzie. Są nie do końca prawdziwie przedstawiani jako ludzie, którzy chcieliby wyciągnąć od Brytyjczyków socjalne świadczenia, które im się nie należą - zaznaczył. Polacy, żyjący od kilku miesięcy w prymitywnych warunkach, nie pobierają świadczeń socjalnych, ponieważ nie mają do nich praw, ale żyją z pomocy organizacji dobroczynnych. - Ponieważ władze miejscowe nie radzą sobie z tą sprawą, to obawiam się, że na jakimś etapie może zostać w nią wciągnięta miejscowa policja - dodał wicekonsul. Białek, który spotkał się z kilkunastoma polskimi koczownikami w Lincoln, zapewnia, że konsulat stara się robić, co w jego mocy, by im dopomóc. Pośredniczy w wydaniu paszportów tym, którzy ich nie mają i proponuje sfinansowanie wyjazdu do Polski na ogólnych zasadach (pożyczka podlegająca zwrotowi po powrocie). - Z mojej rozmowy z Polakami wynika jednoznacznie, że obecnie nie chcą wracać do Polski, bo nie mają z czym i nie chcą, by myślano o nich, że wracają "na tarczy" - wskazuje Białek. - Powiedziałem im, że żyją tak już dość długo, ale w nieskończoność tak się nie da, ponieważ zrobiło się wokół nich zbyt głośno - podkreśla. Polacy, mieszkający pod namiotami w Lincoln, to według niego osoby sytuujące się pomiędzy ludźmi, którzy taki koczowniczy tryb życia wiodą z wyboru, a przypadkami losowymi. Niektórzy od wielu miesięcy są bez pracy.