Do ataku bojówek chrześcijańskich na muzułmańskich uchodźców, którzy znaleźli schronienie w miejscowej katedrze, doszło, gdy marokański kontyngent sił pokojowych ochraniał przejazd beczkowozów z wodą pitną dla tych ludzi. W ataku stracił życie Marokańczyk. Misja pokojowa ONZ (MINUSCA) w Republice Środkowoafrykańskiej liczy 13 tys. żołnierzy; wśród nich jest też kontyngent z Maroka - podał rzecznik misji. Misja nie od dziś jest krytykowana za bezczynność. W maju nie była w stanie zapobiec w tym samym Bangassou atakom na mniejszość muzułmańską. Zginęło w nich 115 osób. Osoby wygnane z domów znalazły schronienie w miejscowej katedrze, co nie podoba się chrześcijanom. W Republice Środkowoafrykańskiej ci ostatni są bowiem większością. Protestanci stanowią 26 proc. mieszkańców, katolicy 20 proc. a afrochrześcijanie - 15,5 proc. Wyznawcy islamu to 14 proc. populacji. Ocenia się, że po majowych pogromach w RŚA 500 tys. muzułmanów straciło dach nad głową. Wielu znalazło schronienie w parafiach. Republika Środkowoafrykańska, która jest jednym z najbiedniejszych krajów świata, jest pogrążona w chaosie od obalenia prezydenta Francois Bozize w marcu 2013 roku przez muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. Na początku 2014 roku Seleka musiała oddać władzę w następstwie utraty kontroli nad falą przemocy, która według ekspertów ONZ ściągnęła na kraj widmo ludobójstwa. Do upadku koalicji przyczyniła się też interwencja Francji. Paryż podjął decyzję o operacji w RŚA pod koniec 2013 roku, gdy konflikt między chrześcijanami a muzułmanami w tym kraju przerodził się w pogromy religijne. Początkowo francuski kontyngent uczestniczący w operacji "Sangaris" liczył 2 tys. żołnierzy. Misję Francuzów wsparła Polska. W 2016 roku Francja wycofała swe jednostki z tego kraju. W RŚA wciąż dochodzi do zamieszek. Walki pomiędzy politycznymi i religijnymi przeciwnikami w tym wyjątkowo biednym kraju pochłonęły tysiące ofiar i spowodowały, że 4,5 mln ludzi musiało porzucić swe domy.