Do zatrzymania irańskich wojskowych, którzy - według lokalnej milicji - należą do elitarnej Gwardii Rewolucyjnej, doszło w piątek wieczorem podczas walk sił wiernych prezydentowi Abd ar-Rabowi Mansurowi al-Hadiemu z szyickimi rebeliantami. Władze Iranu stanowczo zaprzeczają, jakoby udzielały wojskowego wsparcia rebeliantom Huti.Jak podkreśla w sobotę agencja Reutera, jeśli informacje lokalnej milicji o zatrzymaniu oficerów irańskich potwierdzą się to incydent ten może pogłębić napięcie między Iranem a Arabią Saudyjską, które rywalizują o wpływy na Bliskim Wschodzie. Według trzech źródeł w lokalnej milicji w Adenie, na które powołuje się Reuters, zatrzymani to pułkownik i kapitan irańskich sił zbrojnych. Rebelianci Huti wciąż prowadzą ofensywę w Jemenie pomimo trwających od 26 marca ataków powietrznych arabskiej koalicji na ich pozycje w ramach operacji "Decydująca burza". Huti twierdzą, że od początku nalotów prowadzonych pod dowództwem Arabii Saudyjskiej zginęło około tysiąca osób, a liczba rannych wyniosła 15 tys. Głównym celem ataków rebeliantów jest natomiast nadal Aden położony na południu Jemenu. Według przedstawicieli Czerwonego Krzyża i organizacji Lekarze bez Granic (MSF) sytuacja w Adenie jest obecnie "katastrofalna" i "krytyczna", a sytuacja humanitarna w całym kraju - bardzo zła. Huti kontrolują już stolicę Jemenu Sanę, a obecny konflikt, w którym według ONZ zginęło w ciągu ubiegłych dwóch tygodni ponad 500 ludzi, grozi 25-milionowemu Jemenowi humanitarną katastrofą.