"Przekazaliśmy rządowi, aby nie podpisywał porozumienia (...), które nawet minimalnie nie odpowiada naszym interesom narodowym, i jednocześnie, aby kontynuował rozmowy i jak najszybciej próbował znaleźć rozwiązanie" - oświadczył Vuczić po posiedzeniu władz nacjonalistycznej Serbskiej Partii Postępowej (SNS), będącej głównym partnerem koalicyjnym socjalistów w rządzie. Spotkanie SNS odbyło się kilka godzin przed posiedzeniem rządu, na którym ma być omawiana kwestia porozumienia. Kolejna runda negocjacji w sprawie Kosowa w Brukseli zakończyła się w nocy z wtorku na środę fiaskiem. Unia Europejska liczy na normalizację stosunków między Serbią i Kosowem i od tego uzależnia ich zbliżenie do UE. 16 kwietnia Komisja Europejska ma ogłosić raport o postępach rozmów w sprawie Kosowa. Serbia oczekuje, że na unijnym szczycie w czerwcu uzyska datę rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Unią. Serbia domaga się dla swych rodaków na północy Kosowa szerokiej autonomii, czemu sprzeciwiają się władze w Prisztinie, żądając likwidacji "równoległych struktur" państwowych, utrzymywanych tam przez ludność serbską przy poparciu Belgradu. Władze niepodległego Kosowa żądają zintegrowania także jego północnej części w strukturach państwowych. Natomiast Serbia chce, żeby Serbowie na północy Kosowa mieli szczególne uprawnienia w takich dziedzinach, jak wybór sędziów i lokalnych komendantów policji. Premier Serbii Ivica Daczić żąda też, żeby w północnej części Kosowa nie mogły stacjonować siły bezpieczeństwa, podlegające rządowi w Prisztinie. Także serbski prezydent Tomislav Nikolić odrzuca unijny plan. W niedzielę powiedział dziennikarzom, że Bruksela "nie wystąpiła z propozycją, lecz z ultimatum". Opowiedział się też za tym, by rolę pośrednika między Belgradem a Prisztiną zamiast UE ponownie wzięły na siebie Narody Zjednoczone