"Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej i nim pozostaniemy" - powiedział Orban uczestnikom zjazdu partii w Budapeszcie. W jego ocenie coraz więcej osób w Europie zaczyna odrzucać "brukselskie imperium", a pragnie sojuszu europejskich narodów. Podkreślił, że Węgrzy nie są sami na placu boju, lecz należą do "okazałej kolumny wojskowej", która składa się też z Polaków, Czechów, Słowaków, a od niedzielnego wieczora zapewne także Austriaków, i "jest tylko kwestią czasu, kiedy Włosi ponownie rozwiną sztandary". "Nie chcemy działaczy Sorosa, więc niech go stąd zabiorą" Premier zaznaczył jednak, że choć zachodnia i wschodnia część UE wyznają inne wartości, to jest możliwe współistnienie. Jego warunkiem jest m.in. zaakceptowanie, że Węgrzy mają prawo "organizować sobie życie zgodnie z zasadami wolności chrześcijańskiej", oraz zaprzestanie "otwartych ataków na państwa i rządy". "Nie chcemy działaczy (amerykańskiego finansisty George’a) Sorosa, więc niech ich stąd zabiorą" - powiedział Orban, wyrażając przekonanie, że waszyngtońska i brukselska elita liberalna "zainstalowała się" na różnych szczeblach systemu państwowego. "To nasz kraj, nasz dom i nasze życie i nikt oprócz Węgrów nie może o tym decydować(...) Nie jesteśmy więcej skłonni finansować z europejskich funduszy wrogiej nam gromady sorosowskich organizacji pseudopozarządowych" - podkreślił. "Następna dekada będzie epoką państw środkowoeuropejskich" Odnosząc się do sytuacji na świecie Orban wyraził przekonanie, że w następnej dekadzie będą się przesuwać linie wpływu mocarstw, a Europa musi sobie znaleźć w tej sytuacji własne miejsce. W systemie tym należy na nowo określić pozycję Europy Środkowej - podkreślił. "Następna dekada będzie epoką państw środkowoeuropejskich" - oznajmił premier. Odnosząc się do wyborów samorządowych zaplanowanych na 13 października, wymienił osiągnięcia rządu, m.in. obniżenie bezrobocia. Za największy sukces uznał jednak przyjęcie nowej konstytucji w 2011 roku i zbudowanie węgierskiego państwa chrześcijańsko-demokratycznego. Orban wezwał przy tym do udziału w kampanii. "Niech nikt nie liczy na łut szczęścia, bo jeśli nie będziemy pracować od rana do wieczora, to nigdy nie odniesiemy sukcesu. Musimy dotrzeć do każdego i każdego przekonać. Wszyscy komuniści będą przy urnach. Bądźmy też my" - powiedział. W niedzielę wybrano także czterech wiceprzewodniczących Fideszu. Stanowiska zachowali Katalin Novak, Gabor Kubatov i Szilard Nemeth, zaś czwartym wiceprzewodniczącym został Lajos Kosa w miejsce ministra kierującego kancelarią premiera Gergelya Gulyasa. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska