"Tych, którzy nas atakują, w ogóle nie interesuje demokracja, wola ludu, opinia większości, która stoi za stanowiskiem rządu. Robimy to, czego ludzie chcą, czego od nas oczekują. W tym sporze chodzi nie o demokrację, tylko o imperium i niezależność narodową" - oznajmił Orban. Według niego, w Europie trwa wielka bitwa o to, czy UE stanie się imperium, czy też pozostaną państwa narodowe i wszystkie konflikty można zrozumieć zgodnie z tą logiką. "Nie chcemy stać się częścią europejskiego imperium. Ci, którzy pragną budować w Europie imperium, chcą wtłoczyć państwa narodowe w system imperialny (...). To ma elegancką nazwę (...): Stany Zjednoczone Europy. Nie chcemy do nich należeć, chcemy pozostać Węgrami" - powiedział Orban. Jego zdaniem, ponieważ rząd Węgier stoi na takim stanowisku, to jest przy każdej okazji atakowany przez "zwolenników i budowniczych imperium", którzy starają się go osłabić. "Ciekawym aspektem tego sporu, który już od ponad 10 lat toczy się z unijnymi i brukselskimi biurokratami, jest to, że oni atakują takie rzeczy, jakie u nas popiera zdecydowana większość mieszkańców" - powiedział, podając przykład podatku od banków czy kwestię migracji. "Należymy do jednej rodziny" Orbana zapytano też o to, czy warto mówić o jedności EPL. Odparł: "Tak. Bywają spory, jak to w rodzinie, ale nie możemy zapominać, że (...) nawet jeśli dochodzi do ostrych, poważnych i często krzywdzących sporów, nie zmienia to faktu, że należymy do jednej rodziny i dopóki się da, trzeba próbować utrzymać ją w jedności". Przyznał, że utrzymanie rodziny nie zawsze się udaje, ale warto się o to starać, dopóki można, bo "jedność i współpraca zawsze dają większe bezpieczeństwo i szczęście niż rozbrat". Jeśli się nie uda, "wtedy trzeba otworzyć nowy rozdział i wybrać rozwiązanie, które jest dobre dla wszystkich członków rodziny, ale dopóki się da, spróbujmy raczej być razem" - powiedział. List premiera Węgier Pytany o swój list do szefów partii członkowskich EPL, w którym napisał, że oczekuje przeprosin od tych, którzy przyłączyli się do rozprzestrzeniania fake newsów o Węgrzech, Orban zauważył, że tu nie chodzi o sprawę osobistą, tylko o "honor ojczyzny". W liście Orban napisał m.in., że przewodniczący EPL Donald Tusk "posunął się do tego, że przeprowadził analogię między krokami podjętymi na Węgrzech a Carlem Schmittem, zwolennikiem i ideologiem nazistowskiego reżimu niemieckiego". Odnosząc się do swego listu Orban powiedział w piątek: "Kiedy życie dziesiątek tysięcy jest zagrożone i połowa kraju walczy o ich ratowanie (...), a wtedy ktoś zadaje cios od tyłu, trzeba zareagować głośniej i podjąć spór. Bo jeśli tego nie zrobimy, zdarzy się to ponownie". Wypowiedź Donalda Tuska Członkostwo rządzącego na Węgrzech Fideszu w EPL zostało zawieszone w marcu 2019 r. W liście do członków EPL 1 kwietnia Tusk napisał, że obecnie priorytetem jest walka z pandemią koronawirusa, ale wkrótce nadejdzie czas, gdy będą musieli przemyśleć stanowisko w sprawie wykluczenia Fideszu z tej grupy. Potem oznajmił w wywiadzie dla tygodnika "Spiegel", że Orban rządzi za pomocą środków nadzwyczajnych od czasu kryzysu uchodźczego i wykorzystuje strach przed migracją, a teraz także koronawirusem, aby rozszerzyć swoją władzę. "Ile razy w naszej historii widzieliśmy, jak politycy używają praw, które zostały prawidłowo uchwalone, aby rozszerzyć swoją władzę? Znacie to z Niemiec" - powiedział Tusk. "Jestem pewien, że (nazistowski prawnik) Carl Schmitt byłby bardzo dumny z Viktora Orbana" - dodał. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska