W rozmowie dla siedmiu europejskich gazet skupionych w grupie LENA Orban, mówiąc o Unii Europejskiej i relacjach Budapesztu z UE, oświadczył: "Europa to nie Bruksela, ale Berlin, Budapeszt, Warszawa i Paryż". "Ja nie atakuję Brukseli, ale polityków i biurokratów z Brukseli. Zachowują się, jakby byli centrum imperium. My zaś chcemy UE z parlamentem z wyraźnie wyznaczonymi uprawnieniami, Komisji, która będzie czuwać nad traktatami, zamiast prowadzić swoją politykę i silnej Rady szefów rządów" - wyjaśnił premier Węgier w wywiadzie zamieszczonym w rzymskim dzienniku. Kryzys migracyjny Mówiąc o polityce migracyjnej i unijnym programie relokacji uchodźców, Orban stwierdził: "My, Węgrzy, jesteśmy solidarni i za to jesteśmy krytykowani". "Wraz z naszymi żołnierzami pilnujemy granic UE, a to kosztowało nas dotąd miliard euro. A co robią Bruksela i Berlin? Nie płacą nam i nas obrażają" - mówił węgierski premier. Dodał następnie: "Nie pozwolimy sobie narzucić przez Brukselę tego, kogo mamy przyjąć w naszym kraju. Tylko Węgry mają prawo decydować o tym, kto może przebywać na terytorium węgierskim". Odnosząc się do krajów, do których przybywają migranci i uchodźcy, Orban ocenił: "Grecja i Włochy robią dużo, ale nie szanują wiążących reguł Schengen. To wina Brukseli". "Zadaniem UE jest obrona zewnętrznych granic tam, gdzie państwa nie są w stanie tego zrobić. Bruksela zaś pozwala na to, aby traktat z Schengen był naruszany" - powiedział Orban. Stwierdził następnie: "Kiedy przypomniałem o tych regułach podczas posiedzenia Rady Europejskiej, zostałem prawie przegnany przez moich kolegów". W kwestii migracji, zdaniem Orbana, UE brakuje "wiarygodności". "Syryjczycy, którym grozi śmierć, mają prawo ratować swoje życie i przenieść się do pierwszych bezpiecznych krajów, do jakich są w stanie dotrzeć. Ale uchodźcy dzisiaj nie pochodzą już tylko z obszarów wojennych. To migranci ekonomiczni, którzy chcą u nas wyłącznie żyć lepiej niż w Afryce czy Azji" - oświadczył. Nie demonizować Putina W wywiadzie Viktor Orban wyraził opinię, że "szaleństwem jest demonizowanie" prezydenta Rosji Władimira Putina. "W Europie bardzo ryzykowne jest wypowiedzenie choćby pół słowa przychylnego Putinowi. Przedstawiany jest z kopytkami i rogami, jak diabeł. Aby być uznanym za dobrego Europejczyka obowiązkowe jest opisywanie Putina jako diabła" - stwierdził Orban. Węgierski premier zaznaczył, że Putin "rządzi wielkim i prastarym imperium" i odbudował wielkość swego kraju, a Rosja odgrywa znów pierwszoplanową rolę w światowej polityce. "UE nie rozumie Rosji" - dodał premier Węgier. Z Rzymu Sylwia Wysocka