Viktor Orban, premier i przywódca rządzącej na Węgrzech partii Fidesz, jest twórcą jej sukcesu i niekwestionowanym liderem węgierskiej sceny politycznej. Mimo zarzutów pod jego adresem, nikt nie neguje jego talentów politycznych. Forum Ekonomiczne w Krynicy przyznało mu we wtorek nagrodę Człowieka Roku.Orban urodził się w maju 1963 r. Jest absolwentem prawa na uniwersytecie w Budapeszcie, studiował też nauki polityczne na Oksfordzie jako stypendysta Fundacji George’a Sorosa. Karierę polityczną zaczął od antyradzieckiej retoryki i głoszenia liberalizmu. Szeroki rozgłos przyniosło mu płomienne wystąpienie wygłoszone w 1989 r. w czasie powtórnego pochówku Imre Nagya, premiera rządu węgierskiego z okresu powstania 1956 r., w którym zażądał wolnych wyborów i wycofania z Węgier wojsk radzieckich. W 1988 r. Orban był jednym ze współzałożycieli organizacji młodych intelektualistów Związek Młodych Demokratów. W świadomości publicznej szybko zaistniał skrót od tej nazwy - Fidesz, wymawiany po węgiersku identycznie jak łacińskie słowo "fides", czyli wiara. Na zdjęciach z pierwszych lat istnienia Fideszu jego przywódcy mają jeszcze długie włosy, noszą rozpięte koszule i dżinsy, a Orban ma brodę. Ten młodzieżowy wizerunek z czasem uległ zmianie. Pierwsze skrzypce w organizacji od początku grał charyzmatyczny Orban. Pod jego przywództwem Fidesz zmienił kurs polityczny i stał się ugrupowaniem chrześcijańsko-konserwatywnym, przyciągając tym sposobem nowych zwolenników. W 1998 r. Orban, w wieku zaledwie 35 lat, po raz pierwszy objął stanowisko premiera. Za jego rządów spadło bezrobocie, wzrosły płace i utrzymywał się stały wzrost gospodarczy, ale Fideszowi zarzucano nadwerężanie demokracji. Doszło też do kryzysu w Grupie Wyszehradzkiej m.in. wskutek tego, że Węgry przyjęły (później zmodyfikowaną) ustawę o mniejszości węgierskiej za granicą, przyznającą przywileje (m.in. prawo do pracy na Węgrzech i bezpłatnych studiów na węgierskich uczelniach) Węgrom z krajów ościennych. Choć po czterech latach Fidesz przegrał wybory na rzecz Węgierskiej Partii Socjalistycznej, to po dwóch kadencjach socjalistów, którzy tak zdestabilizowali budżet, że w 2008 r. kraj stanął na krawędzi krachu gospodarczego, Fidesz w 2010 r. odzyskał władzę i od tego czasu nieprzerwanie prowadzi w sondażach. Do jego sukcesów należy zaliczyć ustabilizowanie sytuacji finansowej kraju - od 2011 r. deficyt budżetowy jest utrzymywany poniżej 3 proc. PKB, a wiosną br. Węgry spłaciły ostatnią część otrzymanego w 2008 r. pakietu kredytowego Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej. Dzięki uzyskaniu większości 2/3 miejsc w parlamencie Fidesz zmienił konstytucję, do której później jeszcze kilkakrotnie wprowadzał poprawki. Zmieniono m.in. nazwę państwa z Republiki Węgierskiej na Węgry. Wprowadzono także wiele zmian, które spotkały się z krytyką w kraju i za granicą jako mogące stwarzać zagrożenie dla demokracji, m.in. ograniczono kompetencje Trybunału Konstytucyjnego. Z części zmian rząd się potem wycofał. Choć Fidesz stracił już większość 2/3 miejsc w parlamencie, nadal prowadzi w sondażach, a Orban jest uważany za jednego z najbardziej wpływowych polityków w UE. Tematem numer jeden w wypowiedziach Orbana jest w ostatnich miesiącach kryzys migracyjny - Węgry przeżyły bowiem w ub. roku napływ ogromnej liczby uchodźców. 2 października odbędzie się zainicjowane przez rząd referendum ws. obowiązkowych kwot przyjmowania uchodźców. Orban podkreślił m.in., że "każdy imigrant oznacza zagrożenie dla bezpieczeństwa i ryzyko terroryzmu". "Nie pozwolimy, by inni mówili, kogo mamy wpuścić do naszego domu i do naszej ojczyzny" - mówił. Inny wątek często podnoszony przez Orbana to akcentowanie znaczenia państw narodowych w UE. "Ograniczanie suwerenności narodowej na rzecz uprawnień europejskich w moim przekonaniu jest dziś jednym z największych zagrożeń w Europie. (...) Musimy powstrzymać wszelkie idee, działania czy inicjatywy polityczne, które w sposób otwarty lub ukradkiem zmierzają do odebrania pełnomocnictw państwom narodowym" - powiedział niedawno. W tym kontekście mówił też, że "nie wolno siedzieć na koniu tyłem do przodu. UE jest nie w Brukseli, tylko w 27 - a na razie jeszcze 28 - stolicach". Jednocześnie Orban podkreśla konieczność zmian w UE. "Europa utraciła globalną rolę i stała się graczem regionalnym, nie jest w stanie ochronić własnych obywateli, nie jest w stanie ochronić własnych granic zewnętrznych, nie jest w stanie jednoczyć swej społeczności, bo Wielka Brytania właśnie z niej wystąpiła" - mówił w lipcu, wskazując np., że Unia powinna mieć własną armię. Od objęcia rządów w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość nasiliły się dwustronne kontakty polityczne między Polską i Węgrami, m.in. premier Beata Szydło i prezydent Andrzej Duda byli na Węgrzech, a prezydent Węgier Janos Ader wziął w Polsce udział w uroczystościach w 60. rocznicę Poznańskiego Czerwca. W styczniu prezes PiS Jarosław Kaczyński spotkał się z szefem węgierskiego Fideszu w Niedzicy. Sytuacja polityczna w Europie była tematem rozmów liderów obu partii podczas spotkania na Węgrzech na początku sierpnia. Węgierski premier występował w obronie Polski na forum międzynarodowym, mówiąc m.in., że jego kraj nigdy nie poprze ewentualnych kroków Brukseli mających na celu wprowadzenie unijnych sankcji przeciwko Polsce. Media cytowały jego opinie, że Bruksela traktuje Polaków niesprawiedliwie i obraźliwie. "W Brukseli mogą się uważać za nie wiadomo jak dużych chłopców, ale Bruksela nigdy nie wygra tej bitwy z Polakami" - mówił. Doszło również do ożywienia we współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Orban mówił m.in., że popiera polską propozycję powołania zgromadzenia parlamentarnego państw wyszehradzkich. Orban jest wielkim fanem futbolu. Podczas ostatnich Mistrzostw Europy w piłce nożnej z trybun śledził zmagania o puchar.