W rozmowie Orban podkreślił, że kraje Europy Środkowej łączy wspólny los. - Pozostaje tylko pytanie, kto będzie organizował Europę Środkową - Niemcy, Rosjanie, Amerykanie, czy my, którzy tu mieszkamy? - powiedział. Zwrócił uwagę, że bez Polski kraje regionu straciłyby na znaczeniu. Odnosząc się do różnic między krajami Grupy Wyszehradzkiej (V4) w podejściu do Rosji Władimira Putina, Orban podkreślił, że osobę rosyjskiego prezydenta należy oddzielić od jego kraju. - Nie twórzmy iluzji, że problem jest związany z osobą prezydenta, Rosja jest dla nas problemem geopolitycznym - zauważył Orban i dodał, że "należy spojrzeć na mapę". Polska potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa - To oczywiste, że Polska potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa, bo ma rozległe, nizinne terytorium. Słowację, Węgry i Czechy chronią Karpaty. Oczywiście my też potrzebujemy gwarancji, ale nie jesteśmy zagrożeni przez Rosję tak, jak odbierają to Polacy. Dlatego niezbędne jest połączenie polskiego żądania gwarancji bezpieczeństwa z żądaniami współpracy węgiersko-rosyjskiej w ramach V4. Tak więc każdy z krajów V4 będzie określał swoją własną politykę wobec Rosji, ale musimy również być w stanie zapewnić sobie wzajemnie gwarancje wobec Rosji - powiedział węgierski premier. W jego ocenie UE prowadzi "prymitywną politykę rosyjską", co - jak wyjaśnił - oznacza, że mówi ona jedynie "tak" lub "nie", a potrzebuje polityki zniuansowanej, ponieważ Rosja jest krajem o ogromnej sile i "szanującym siłę". - Jeżeli nie będziemy militarnie konkurencyjni wobec Rosjan, to oni będą dla nas zagrożeniem. Z drugiej strony w gospodarce musimy pracować razem. Ale my postępujemy odwrotnie, demonstrujemy naszą siłę poprzez gospodarkę dzięki naszej polityce sankcji, ale jesteśmy słabi militarnie. Powinno być dokładnie odwrotnie - uznał Orban. "Temu służy poprawność polityczna" Część rozmowy dotyczyła Unii Europejskiej i poglądów węgierskiego premiera na jej funkcjonowanie. Orban powiedział, że chce zmienić UE, ponieważ nie potrafi ona właściwie odpowiedzieć na problemy ludzi. Zmiana nie udała się z EPL (Europejską Partią Ludową, z której ugrupowanie Orbana Fidesz wystąpiło w marcu br. - red.) i teraz potrzebna jest nowa wspólnota polityczna, która będzie mogła wpływać na Brukselę - ocenił Orban. Według niego ta współpraca nabierze ram instytucjonalnych. Orban ocenił ponadto, że obecnie nie ma liberalnej demokracji, ale jest "liberalna niedemokracja", a liberałowie dążą do narzucania innym swoich poglądów. - Temu właśnie służy poprawność polityczna, której używają, by przykleić etykietkę konserwatystom i chrześcijańskim demokratom i próbować ich zdyskredytować. Ja z liberałami walczę o wolność - powiedział. Podkreślił, że świadomie nie używa określenia antyliberalizm, a liberałowie nie powinni widzieć w nim widzieć wyłącznie wroga.