Lekarz orzekł zgon 78-letniego Waltera Williamsa w środę wieczorem w jego domu, nie wyczuwając pulsu. Później mężczyznę przewieziono do zakładu pogrzebowego. Ten jednak w czwartek rano przebudził się i zaczął kopać worek, próbując się z niego wydostać. - Reasumując, nie był martwy - podsumował zdarzenie w lokalnej telewizji właściciel domu pogrzebowego, Byron Porter. Williamsa natychmiast po przebudzeniu przewieziono do szpitala. Rodzinie powiedział, że cieszy się z powrotu do życia. Lekarz, który wcześniej orzekł zgon, nazwał zdarzenie "cudem". Tłumaczył, że błąd w ocenie mógł wynikać umieszczonego w sercu mężczyzny sztucznego rozrusznika serca, który na pewien czas przestał działać.