Wiozący ich samolot wylądował na lotnisku w Los Angeles. Po przybyciu Ling podziękowała rodzinie i przyjaciołom. - Mogłyśmy odczuwać waszą miłość cały czas w Korei Północnej. Ona podtrzymywała nas w najcięższych godzinach - powiedziała. Podkreśliła, że ostatnie 140 dni były najtrudniejsze w jej życiu. Wyraziła również wdzięczność Billowi Clintonowi za jego misję. - Bałyśmy się, że w każdym momencie możemy zostać wysłane do obozu pracy, ale wtedy nagle powiedziano nam, że idziemy na spotkanie. Zabrano nas do jakiegoś miejsca i gdy otworzyły się drzwi, zobaczyłyśmy przed sobą prezydenta Billa Clintona. Byłyśmy w szoku, ale od razu zdałyśmy sobie sprawę, że największy koszmar naszego życia wreszcie dobiega końca - opowiadała Ling. Agencja Associated Press podaje, że były prezydent unikał rozgłosu. Pozostawał na pokładzie samolotu przez kilka minut po wyjściu uwolnionych kobiet. Nie zwrócił się też do reporterów zgromadzonych na lotnisku. AP przypuszcza, że milczenie Clintona jest związane z delikatną sytuacją polityczną wokół jego misji. Waszyngton uznał ją za prywatną wizytę, nie związaną z wysiłkami USA, by skłonić oporny Phenian do powrotu na temat jego programu atomowego. Przeczytaj o kulisach wyjazdu Billa Clintona do Korei Północnej: KLIKNIJ Prezydent USA Barack Obama wyraził wdzięczność Clintonowi i podkreślił, że odczuwa "nadzwyczajną ulgę" z powodu uwolnienia dziennikarek. Biuro Clintona wystosowało oświadczenie, w którym były prezydent oznajmił, że cieszy się z uwolnienia dziennikarek, a humanitarnej misji podjął się na prośbę ich rodzin, swego dawnego wiceprezydenta Ala Gore'a i Białego Domu. Zobacz, jak uwolnione dziennikarki dziękują Billowi Clintonowi: Clinton udał się do Phenianu z niezapowiedzianą wizytą we wtorek rano polskiego czasu. Spotkał się tam z północnokoreańskim przywódcą Kim Dzong Ilem, który zgodził się na "ułaskawienie" dziennikarek. Amerykańscy urzędnicy i rodzina Ling przekazały, że Clintona poproszono o wyjazd do Phenianu na prośbę Korei Północnej. Laura Ling i Euna Lee zostały aresztowane w marcu. Oskarżono je, że nielegalnie przekroczyły granicę Korei Płn. od strony Chin. W czerwcu skazano je na 12 lat obozu pracy za nielegalne przekroczenie granicy, oczernianie reżimu i "ciężkie przestępstwo", którego charakteru nie określono.