Meduza ta żyje w Atlantyku, ale w tym roku, dzięki sprzyjającym prądom powietrznym, grupy liczące po kilkadziesiąt meduz przedostały się przez Cieśninę Gibraltarską aż do wybrzeży Murcji w południowo-wschodniej Hiszpanii. Eksperci nie wykluczają, że wkrótce mogą dotrzeć na Baleary. Jeżeli meduza pozostanie w tych okolicach w lecie, może stać się zagrożeniem dla kąpiących się w morzu ludzi. Aretuza mierzy 20-30 cm, ale jej macki osiągają długość do 30 metrów. Eksperci ostrzegają, ze spowodowane przez nią poparzenia mogą być bardzo niebezpieczne, m. in. wywoływać tachykardię (przyspieszenie akcji serca), skurcze mięśni i trudności z oddychaniem. Od 30 do 50 procent poparzeń kończy się w szpitalu. Uczulenie na jad może doprowadzić nawet do zatrzymania pracy serca i śmierci. Poparzenia są szczególnie niebezpieczne dla dzieci, osób starszych i osłabionych. Walka z koloniami meduz polega tylko na ich odławianiu. Według dyrektora Instytutu, Xaviera Pastora, rozprzestrzenianie się meduz spowodowane jest zmianami klimatycznymi, a także "zaburzeniem łańcucha pokarmowego w morzu poprzez zmniejszenie się liczby ich naturalnych wrogów, ryb i żółwi". Pastor jednak uspokaja, że w tym roku nie będzie w morzu inwazji meduz. -Tegoroczne ulewne deszcze mogą zredukować ich migracje do wybrzeży poprzez utworzenie bariery z zimniejszej i słodszej wody. Tymczasem meduzy lubią wodę ciepłą i słoną - powiedział. - To jednak nie są oficjalne przewidywania - dodał.