Wyciek paliwa grozi skażeniem środowiska naturalnego w tym malowniczym rejonie Walii mającym status europejskiego obszaru konserwacji. W prawej burcie statku, noszącego banderę karaibskiego państwa Antigua i Barbuda, zaobserwowano trzy otwory. Mający 82 metry długości statek przewoził wapienne płyty. Załoga straciła panowanie nad nim przy sztormowej pogodzie. Na razie nie wiadomo, co było przyczyna awarii. Wszystkich siedmiu polskich członków załogi zostało uratowanych przez dwa śmigłowce; przebywają oni obecnie w hotelu. Wiadomość o wyrzuceniu statku na brzeg straż przybrzeżna otrzymała we wtorek około godziny 20.30 czasu lokalnego. Pół godziny później była już na miejscu. Pewna ilość oleju napędowego wyciekła w nocy z wtorku na środę, ale silny wiatr i wzburzone morze zapobiegły uformowaniu się plamy. Główny zbiornik z paliwem wygląda na nieuszkodzony, choć nie jest wykluczone, że popękał. Ekipy ratunkowe chcą ściągnąć statek z przybrzeżnego falochronu, ale potrzebne są do tego sprzyjające warunki pogodowe. Statek znajduje się w pobliżu drogi A55, którą zamknięto w jednym kierunku ze względu na unoszące się w powietrzu opary paliwa. W akcji ratunkowej uczestniczą także służby odpowiedzialne za ochronę środowiska. Największa jak dotąd katastrofa ekologiczna w tym rejonie wydarzyła się w 1996 roku, gdy z uszkodzonego tankowca "Sea Empress" wyciekła duża ilość ropy, powodując znaczne skażenie okolicy.