Ustawa - jak opisuje AFP - kryminalizuje czyny godzące w "suwerenność i interesy narodowe" Zimbabwe. Sprawcom będzie grozić do 20 lat więzienia, lecz agencja zaznacza, że to "ekstremalne przypadki". Zdaniem dziennikarki i aktywistki Hopewell Chin'ono po zatwierdzeniu nowego prawa "wolność słowa jest już martwa", a dzień, gdy to się stało, przejdzie jako "bardzo smutny" dla tego południowoafrykańskiego państwa. Dziennikarze zauważają, że ustawę zatwierdzono na kilka godzin po tym, jak rząd Zimbabwe ogłosił datę wyborów - 23 sierpnia. Przed tym miesiącami nie było wiadomo, kiedy dokładnie obywatele pójdą głosować. Okres przed politycznym rozstrzygnięciem, kto będzie miał władzę, w ocenie analityków będzie bardzo napięty. Mieszkańcy są niezadowoleni z notorycznych przerw w dostawach prądu, biedy, jak i innych społecznych problemów. Władza w Zimbabwe chce, by obywatele "kochali swój kraj". I zmusi ich ustawą Głos w sprawie ustawy zabierają też politycy. Joseph Chinotimba z rządzącego ugrupowania ZANU-PF zapewniał przed parlamentem, że nowe prawo ma zachęcić obywateli do "kochania swojego kraju, zaprzestania jego potępiania", ale bez "ograniczania funkcjonowania partii politycznych". Inaczej widzi to opozycja. - Niech historia będzie znana - nie brałem udziału w tym zamieszaniu i cyrku - skwitował parlamentarzysta Temba Mliswa, po czym został wyrzucony z sali obrad. Zbliżają się wybory prezydenckie w Zimbabwe. 80-latek chce reelekcji Wzbudzające kontrowersje przepisy trafią teraz do izby wyżej, a następnie na biurko prezydenta Emmersona Mnangagwę, który zdecyduje, czy ją zatwierdzić, czy nie. - Ustawa jest najbardziej drakońskim prawem, jakie widzieliśmy w Zimbabwe - nie ma wątpliwości Musa Kika, działacz tamtejszej organizacji broniącej praw człowieka. Mnangagwa ma 80 lat, a sześć lat temu zastąpił Roberta Mugabe w wyniku wojskowego zamachu stanu. W sierpniu będzie ubiegał się o drugą kadencję - przypomina AFP. Przywódca nie stroni od spotkań z politykami, wokół których w Europie panuje ostracyzm. Przykładem jest styczniowa wizyta dyktatora Białorusi Alaksandra Łukaszenki w Hararze, stolicy Zimbabwe. Przeciw Mnangagwie wystartuje 45-letni Nelson Chamisa, prawnik i pastor. Stoi on na czele niedawno utworzonej partii Koalicja Obywatelska na Rzecz Zmian. Przegrał on z Mnangagwą w 2018 roku.