Dla prezydenta były to ciężkie chwile, tym bardziej, że w grę wchodziły osobiste różnice zdań obu panów - senator Jeffords powiedział to wprost: "Patrząc w przyszłość widziałem coraz więcej i więcej przypadków, w których nie zgadzałbym się z prezydentem w najważniejszych sprawach". W Waszyngtonie mówi się, że odejście Jeffordsa to tak naprawdę pierwsza poważna porażka administracji Busha. Co ważniejsze nie wiadomo, dlaczego Biały Dom tak długo pozostawał nieświadomy niebezpieczeństwa. Sam Bush podkreślił, że inaczej oceniał sytuację. - Szanuję senatora Jeffordsa, ale z pełnym szacunkiem nie mogę się z nim bardziej nie zgadzać - powiedział Bush. Jego zdaniem demokraci i republikanie nadal mogą wiele zdziałać, stąd jego optymizm, że jego program zostanie zrealizowany. Można jednak powiedzieć, że w tym optymizmie jest odosobniony.