Wydane we wtorek oświadczenie mówi, że "ze względu na utrzymujące się zagrożenie atakami terrorystycznymi" Jemen mają opuścić wszyscy pracownicy rządowi, których obecność nie jest niezbędna. Natomiast w oświadczeniu dla podróżnych zarekomendowano, by amerykańscy obywatele w Jemenie opuścili ten kraj; odradzane są również podróże Amerykanów do Jemenu. Zagrożenie określono jako "ekstremalnie wysokie". Waszyngton podjął decyzję o zamknięciu swoich ambasad i konsulatów po przechwyceniu przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) komunikatów wymienianych przez przywódcę Al-Kaidy Ajmana al-Zawahiriego oraz Nasira al-Wahajsziego, szefa Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego (AQAP) z centralą w Jemenie, z których wynikało, że Al-Kaida planowała duży zamach terrorystyczny. Także Berlin, Paryż i Londyn zdecydowały, że ich ambasady w Jemenie pozostaną zamknięte jeszcze kilka dni. We wtorek czterech domniemanych członków Al-Kaidy zostało zabitych w ataku amerykańskiego drona na wschód od jemeńskiej stolicy, Sany. Jemeńskie ministerstwo obrony sprecyzowało, że co najmniej jeden z nich figurował na liście podejrzanych "planujących ataki terrorystyczne w ostatnich dniach ramadanu i w czasie Id al-Fitr (Święta Zakończenia Postu)". To czwarty atak z użyciem samolotu bezzałogowego przeciwko domniemanym członkom Al-Kaidy w Jemenie od 28 lipca. W sumie zginęło w tych operacjach 17 osób.