- Jesteśmy zaniepokojeni doniesieniami o przemocy w Moskwie podczas manifestacji, które odbyły się 6 maja, a także falą aresztowań, jakie miały miejsce w ostatnich trzech dniach - powiedział dziennikarzom przedstawiciel Departamentu Stanu Mark Toner. Dodał, że USA są też zaniepokojone widząc przykłady używania przez policję siły wobec uczestników pokojowych demonstracji. Rzecznik Departamentu Stanu przyznał jednocześnie, że niepokojące są też doniesienia o atakach grup protestujących na siły porządkowe. Zaapelował "do wszystkich stron" o zachowanie spokoju, a do władz - "o przestrzeganie wolności słowa i zgromadzeń". OMON ugania się po Moskwie za przeciwnikami Putina We wtorek, niemal przez cały dzień, siły specjalne policji OMON rozpędzały w Moskwie przeciwników Władimira Putina, protestujących przeciwko jego powrotowi na Kreml i powołaniu jego poprzednika Dmitrija Miedwiediewa na premiera. Ponad 100 osób zostało zatrzymanych. Opozycjoniści gromadzą się w różnych miejscach w centrum stolicy, organizując zbiorowe spacery. Rano demonstrowali na skwerze Iljińskim, pod oknami Administracji Prezydenta FR. Później przenieśli się na Czyste Prudy. Wieczorem byli na placu Aleksandra Puszkina. W manifestacji uczestniczy kilkaset osób. Miejsce protestu zmieniają, gdy do akcji wkracza OMON. Komunikują się za pośrednictwem Twittera. Na skwerze Iljińskim omonowcy zatrzymali co najmniej 50 osób, na Czystych Prudach - ponad 30, a na placu Puszkina około 50. Wśród zatrzymanych jest Siergiej Mochnatkin, więzień polityczny ułaskawiony przez Miedwiediewa pod koniec jego prezydentury. Protesty opozycji w Moskwie trwają od niedzieli. Po starciach z policją zatrzymano wtedy ponad 450 osób. W poniedziałek zatrzymanych zostało ponad 300 demonstrantów. Zatrzymywane są osoby, które mają przypięte do ubrań białe wstążki. Biały kolor jest symbolem protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów parlamentarnych i prezydenckich oraz powrotowi Putina na Kreml.