Taki epilog jednej z najgłośniejszych spraw kryminalnych o podtekście rasowym w historii Nowego Jorku jest wynikiem pozasądowej ugody zawartej między pięciu mężczyznami a władzami miasta. Wieczorem 19 kwietnia 1989 roku 28-letnia Trisha Meili, pracownica banku Solomon Brothers, biegała rekreacyjnie w Parku Centralnym, kiedy została napadnięta, zgwałcona i pobita do utraty przytomności. Przez kilka tygodni pozostawała w stanie śpiączki i lekarze walczyli o jej życie. Jeszcze tej samej nocy policja aresztowała pięciu czarnoskórych nastolatków z pobliskiego Harlemu: 15-letnich Kevina Richardsona, Antrona McCraya, Yusefa Salaama i Raymonda Santanę oraz 16-letniego Kharey'a Wise. Oskarżono ich o napad i gwałt w Central Parku. Wydarzenie wywołało szok w Nowym Jorku, podsycany przez tabloidowe media. Ówczesny burmistrz miasta Edward Koch nazwał je "zbrodnią stulecia". Słynny magnat budowlany Donald Trump domagał się przywrócenia kary śmierci w stanie Nowy Jork i wymierzenia jej sprawcom. Aresztowanych nazywano "stadem wilków". W rok później odbył się proces piątki z Harlemu. Koronnym dowodem przeciw oskarżonym było ich przyznanie się do winy w śledztwie. Na rozprawie odwołali swoje zeznania mówiąc, że zostali zmanipulowani lub zastraszeni przez prowadzących śledztwo detektywów. Adwokaci zwracali uwagę na atmosferę presji na sąd - opinia domagała się surowych wyroków w okresie rekordowej przestępczości w Nowym Jorku. W 1989 roku w mieście doszło do ponad 3500 gwałtów i prawie 2000 morderstw. Wszystkim pięciu wymierzono kary od 7 do 13 lat więzienia. W 2002 roku, kiedy skazani odsiedzieli już swe wyroki (najstarszy Kharey Wise spędził za kratkami pełne 13 lat), przebywający w więzieniu seryjny gwałciciel i morderca Matias Reyes przyznał się, że to on był sprawcą gwałtu i pobicia Trishii Meili. Potwierdziły to badania śladów na DNA. Pięciu niewinnie skazanych wniosło do sądu pozew przeciwko policji i prokuraturze Nowego Jorku. Ich pełnomocnicy oskarżyli organa ścigania o rażące błędy w postępowaniu i kierowanie się uprzedzeniami rasowymi. Przez ponad 10 lat administracja burmistrza Michaela Bloomberga odmawiała przyznania, że "piątkę z Central Parku" skrzywdzono; sugerowano, że mogli oni współdziałać z głównym sprawcą. Prawnicy administracji twierdzili, że jeśli nawet organa ścigania dopuściły się nieprawidłowości, ich intencją nie było skrzywdzenie oskarżonych, więc nie można ich pociągać do odpowiedzialności. Sprawa stała się sztandarowym tematem demonstracji Afroamerykanów w Nowym Jorku przeciw dyskryminacji rasowej i nadużywaniu władzy przez policję. Jeden ze swoich filmów, "Central Park Five", poświęcił jej wybitny dokumentalista Ken Burns. Dopiero w 2013 roku demokratyczny kandydat na burmistrza Bill De Blasio obiecał "naprawić niesprawiedliwość". W piątek "New York Times" i "Wall Street Journal" poinformowały o pozasądowej ugodzie na podstawie której niewinnie skazanym wypłaci się po milionie dolarów za każdy rok spędzony w więzieniu - w sumie około 40 mln. Ugoda musi być jeszcze zatwierdzona przez sąd federalny, ale przewiduje się, że będzie to tylko formalnością. Tomasz Zalewski