- Nie możemy poświęcać swoich zasad. Wszystkie kraje powinny mieć prawo przyłączenia się do takich sojuszy, jakich chcą. W Europie nie może być stref wpływów - powiedział Gordon w piątek na konferencji prasowej w części swego wystąpienia na temat polityki USA wobec Rosji. Oświadczył również, że rząd USA "bardzo żałuje, że Organizacja Współpracy i Bezpieczeństwa w Europie wycofała swoją misję z Gruzji z powodu rosyjskiego weta". - To było niefortunne wydarzenie - dodał. Podkreślił jednocześnie, że chociaż USA i Rosję dzieli wiele rozbieżności, to "mamy także wspólne interesy i to, w czym się nie zgadzamy, nie powinno przeszkodzić" we wzajemnej współpracy. Mówiąc o rozbieżnościach, jako przykłady wymienił "kwestię Gruzji i rozszerzenia NATO". Gordon polemizował też z opinią, że administracja prezydenta Baracka Obamy, mając mnóstwo problemów w Azji i na Bliskim Wschodzie, odwróciła uwagę od Europy, a szczególnie Europy Środkowo-Wschodniej. - Jest wprost przeciwnie. Rozwiązywanie takich problemów jak Afganistan, kryzys finansowy czy ocieplanie klimatu wymaga większej współpracy z Europą. Potrzebujemy przecież silnego partnera - powiedział, dodając, że trudno go znaleźć poza Europą. Powtórzył także znane zapewnienia Waszyngtonu, że administracja Obamy "wcale nie zarzuciła planów obrony rakietowej (w Europie). - Przeciwnie - kontynuujemy je - powiedział, przypominając o koncepcji nowego systemu, którego baza mogłaby także znaleźć się w Polsce. Podkreślił przy tym, że "Rosja nie była czynnikiem przy decyzji o odwołaniu poprzedniego systemu obrony rakietowej".