Odjechał sprzed aresztu białym samochodem. Dla bezpieczeństwa Zimmermana miejsce jego pobytu będzie utrzymywane w tajemnicy. O możliwości wypuszczenia mężczyzny z aresztu postanowił w piątek sąd hrabstwa Seminole w Sanford na Florydzie. Oskarżonemu nie wolno będzie posiadać broni, pić alkoholu, zażywać narkotyków lub niezalegalizowanych leków, a ponadto obowiązywać go będzie od godz. 19 do 6 rano "godzina policyjna". 28-letni Zimmerman w lutym zastrzelił w Sanford na Florydzie czarnoskórego 17-latka Trayvona Martina. Dość długo pozostawał na wolności, a nawet założył swoją stronę internetową, by za jej pośrednictwem zbierać fundusze na opłacenie prawników. Dopiero 12 kwietnia Zimmerman oddał się w ręce władz i został osadzony w areszcie. Prokurator postawił mu zarzut zabójstwa bez premedytacji. Grozi mu kara dożywotniego więzienia. Tragiczny incydent miał miejsce 26 lutego. Zimmerman, ochroniarz-wolontariusz na osiedlu w Sanford, podejrzewał - jak mówił - że idący chodnikiem Martin może być przestępcą. Doszło między nimi do konfrontacji, choć policja, z którą porozumiał się wcześniej Zimmerman zaleciła mu pozostać w samochodzie; on jednak wysiadł z auta. Zimmerman twierdzi, że miał zamiar wsiąść do niego z powrotem, gdy nastolatek uderzył go w twarz. Ochroniarz sięgnął po broń i zastrzelił 17-latka. Zimmerman utrzymuje, że jest niewinny i powołuje się na obowiązujące na Florydzie (i w 24 innych stanach USA) prawo, czyli tzw. ustawę "Stand Your Ground" (ang. Nie ustępuj) zezwalającą na użycie broni palnej w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia. Zabójstwo wywołało powszechne oburzenie, szczególnie w społeczności murzyńskiej. Wielu działaczy afroamerykańskich oskarżyło Zimmermana, że kierował się rasowymi uprzedzeniami, kiedy zaczął śledzić Martina. Chłopiec był uczniem szkoły średniej i nie miał nigdy konfliktów z prawem.