Władze poinformowały, że zgon osadzonego nastąpił o godzinie 18:12 miejscowego czasu (1:12 czasu polskiego). Według agencji AP David Neal Cox przyznał się do winy w 2012 roku, w dwa lata po zabójstwie. Potwierdził też napaść seksualną na 12-letnią pasierbicę na oczach umierającej matki. Mężczyzna zrezygnował z wszelkich apelacji. W dokumentach sądowych przyznał, że zasłużył na śmierć. "Był spokojny, wyrażał skruchę" Komisarz ds. więziennictwa Burl Cain powiedział m.in., że 50-letni Cox w dniach przed oczekiwaną egzekucją był spokojny. Egzekucja została zaplanowana po tym, jak zrezygnował z wszystkich apelacji. - Wyraził bardzo, bardzo dużo skruchy za to, co zrobił. Mówił, że kiedyś był dobrym, zanim stał się złym człowiekiem - dodał Cain. Zobacz też: USA: Kara śmierci w Oklahomie. Stracony zmarł w konwulsjachProkuratorzy twierdzili, że mężczyzna strzelił do żony Kim Kirk Cox i pozwolił jej wykrwawić się na śmierć, co trwało kilka godzin. W tym czasie trzykrotnie napastował seksualnie swoją 12-letnią pasierbicę Lindsey Kirk na oczach jej umierającej matki. Samobójstwo sponsorwane? Missisipi i inne stany miały problemy ze znalezieniem substancji do śmiercionośnego zastrzyku, ponieważ firmy farmaceutyczne zaczęły blokować ich użycie do wykonywania wyroków śmierci. Cain odmówił identyfikacji źródła, skąd pochodziła trucizna. Organizacja Death Penalty Action, która sprzeciwia się egzekucjom, zwróciła się do republikańskiego gubernatora stanu Tate Reevesa z petycją o interwencję, twierdząc, że egzekucja kogoś, kto wyrzekł się apelacji, jest równoznaczna z samobójstwem sponsorowanym przez stan. Jak zauważyła AP, po tym, gdy Sąd Najwyższy stanu Missisipi wyznaczył datę egzekucji, Cox wysłał odręczne oświadczenie, w którym stanowczo sprzeciwił się dalszemu zaangażowaniu w jego sprawę obrońców z urzędu. AP podała wcześniej, że wśród świadków egzekucji miała być 23-letnia obecnie pasierbica Coxa. W trakcie zabójstwa, z 14 na 15 maja 2010 roku przetrzymywał ją i jednego z jej młodszych braci jako zakładników w domu, w małym miasteczku Sherman. "Tato, ja umieram" Ojciec Kim Cox, emerytowany funkcjonariusz organów ścigania Benny Kirk, opisał Davida Coxa jako "diabła". Wyjaśnił, że zadzwonił on owej nocy i powiedział, że postrzelił Kim. Kirk rozmawiał też przez telefon z córką. Powiedziała mu: "Tato, ja umieram". Policja otoczyła dom i próbowała nakłonić Coxa do wypuszczenia żony i dwójki dzieci. Kiedy funkcjonariusze wkroczyli do domu po ponad ośmiu godzinach, kobieta już nie żyła. W zeszłym tygodniu pasierbica zgodziła się na wywiad dla AP. Mówiła, że ojczym napastował ją seksualnie przez kilka lat, kiedy matka była poza domem i groził, że zabije ją, jeśli komukolwiek o tym powie. Podczas pobytu u dziadków latem 2009 roku Lindsey wysłała matce SMS-a, w którym opowiedziała o atakach ojczyma. Wkrótce potem David Cox został aresztowany i oskarżony o gwałt, pobicie na tle seksualnym, znęcanie się nad dziećmi i posiadanie metamfetaminy. Został zwolniony w kwietniu 2010 roku bez procesu. Kim Cox uzyskała zakaz zbliżania się do niej męża i przeniosła się z dziećmi do domu swojej siostry. W 2012 roku Missisipi wykonało sześć egzekucji. Stan nie ma zaplanowanych kolejnych, choć w celach śmierci przebywa obecnie ponad 30 osób.