- Ochrona ambasady w Bagdadzie została wzmocniona przez pracowników ministerstwa obrony - podkreślił w oświadczeniu rzecznik Pentagonu John Kirby. Nie sprecyzował jednak ilu żołnierzy zostało oddelegowanych do tego zadania. Jednocześnie poinformowano, że ze względów bezpieczeństwa podjęto decyzję o ewakuacji części pracowników i przeniesieniu ich do innych placówek dyplomatycznych m.in do konsulatu w mieście Basra. Ewakuacja ma być przeprowadzona przy wykorzystaniu samolotów zarówno wojskowych jak i komercyjnych. Departament Stanu zaapelował jednocześnie do amerykańskich obywateli przebywających na terenie Iraku o zachowanie ostrożności i unikanie wyjazdów do regionów, w których wojska irackie walczą z dżihadystami z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL). Tymczasem w niedzielę islamistyczni rebelianci opanowali miasto Tal Afar w północno-zachodnim Iraku leżące między Mosulem a granicą syryjską. Wspierany przez działaczy dawnej partii rządzącej Baas z czasów dyktatury Saddama Husajna i bojowników plemiennych ISIL przejął w bieżącym tygodniu kontrolę nad dwumilionowym Mosulem, a następnie nad położonym bardziej na południe Tikritem i szeregiem innych miejscowości, co było poważnym ciosem dla zdominowanego przez szyitów irackiego rządu. W sobotę władze Iraku poinformowały, że ofensywę rebeliantów udało się powstrzymać i że zostali oni wyparci z niektórych zajętych wcześniej terenów. W niedzielę w Bagdadzie dokonano kilku zamachów bombowych, w których zginęło łącznie co najmniej 15 osób. Ambasada Stanów Zjednoczony w Bagdadzie jest największym tego typu amerykańskim budynkiem na świecie.