Ustawa przedłuża na kolejne trzy lata obniżone za rządów prezydenta Busha podatki, ale tylko dla obywateli o dochodach poniżej 200 000 dolarów rocznie. Osoby zamożniejsze musiałyby płacić znowu podatki wyższe. Nie ma jednak szans, by ustawa weszła w życie, gdyż z pewnością zostanie zablokowana przez Republikanów w Senacie. Demokraci posiadają tam większość dysponując 57 mandatami wobec 41 posiadanych przez Republikanów (2 senatorów jest niezależnych), ale nie wystarcza ona do tego by udaremnić tzw. filibuster, czyli niedopuszczanie do ostatecznego głosowania poprzez przeciąganie debaty. Aby udaremnić taką taktykę potrzeba minimum 60 głosów. Uchwalenie ustawy przez ustępującą Izbę Reprezentantów uważa się tylko za demonstrację polityczną. Demokraci chcą w ten sposób wykazać się przed swymi wyborcami, że zrobili co mogli, aby podnieść podatki dla najzamożniejszych. Jak się oblicza, przyniosłoby to skarbowi państwa dodatkowe 700 miliardów dolarów w ciągu 10 lat. Republikanie sprzeciwiają się temu argumentując, że w okresie wychodzenia z kryzysu i powolnego wzrostu nie można podnosić podatków dla kogokolwiek.