Departament Stanu ocenił w piątek, że wyniki właściwie były znane już przed wyborami, gdyż elektorat nie miał rzeczywistego wyboru politycznego. Rzecznik Departamentu Sean McCormack powiedział, że Irańczycy "nie mieli możności głosować na cały szereg ludzi". - Dano im wybór między jednym zwolennikiem reżimu a innym zwolennikiem reżimu - powiedział dziennikarzom rzecznik Departamentu Stanu. Głosowanie miało się zakończyć o godzinie 18.00 miejscowego czasu (15.30 czasu polskiego). Agencja ITAR-TASS podała, że na wniosek ministra spraw wewnętrznych Mustafa Purmohammadi głosowanie przedłużono o dwie godziny. Agencja poinformowała, że o godzinie 16.00 (13.30 czasu polskiego) frekwencja wynosiła 36,5 proc. i że oficjalne wyniki zostaną opublikowane nie wcześniej niż w przyszłym tygodniu. Zdaniem obserwatorów wybory do jednoizbowego parlamentu doprowadzą do umocnienia i tak już potężnych wpływów w kraju muzułmańskiego kleru. Wynik wyborów, stanowiących sprawdzian popularności radykalnego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, według politologów z pewnością nie wpłynie na jakąkolwiek zmianę w polityce zagranicznej Iranu. Teheran jest ostro krytykowany przez światową opinię publiczną za swój program atomowy. USA zarzucają mu wspieranie międzynarodowego terroryzmu, oskarżają o szkolenie, zbrojenie i finansowanie szyickich ekstremistów w Iraku.