Na skutek temperatury poniżej zera na rzece Niagara na granicy Kanady i USA część wody zamarzła, tworząc niepowtarzalne widowisko. Połączenie wody, lodu i śniegu przyciągnęło wielu turystów, którzy chcą zrobić sobie zdjęcia w zimowej scenerii. Mimo że część wodospadu pokryta jest lodem, wodzie wciąż udaje się spływać. Każdej sekundy przez wodospad przepływa 3160 ton wody - przekazał portal New York News. Jak przypomniano, amerykańska strona wodospadu zamarzła pięć razy - powstały wtedy lód zablokował przepływ rzeki, tworząc tamy. W ramach bezpieczeństwa w 1964 roku zamontowane został specjalne stalowe wysięgniki, dzięki którym blokowane jest gromadzenie się lodu. Podczas wyjątkowo mroźnych zim może dojść do sytuacji, gdy lód i śnieg u podstaw wodospadu stworzą "most lodowy". Do 1912 roku zarówno turyści, jaki i mieszkańcy mogli korzystać z niego, podziwiając widoki. Sytuacja zmieniła się, kiedy na skutek pęknięcia lodu zmarły trzy osoby, wtedy wprowadzony został całkowity zakaz wchodzenia na "lodowy most". Atak zimy w USA W ubiegłym tygodniu arktyczny front zimowy przeszedł przez Amerykę Północną. Na skutek intensywnych opadów śniegu i śnieżyc, pojawiły się problem z dostawami prądu, kursowaniu komunikacji miejskiej a także odwołano loty. Według NBC News, co najmniej 60 osób poniosło śmierć w związku z burzą śnieżną w 12 stanach. W wyniku ataku zimy zmarła m.in. 73-letnia Polka, która wracała do domu z przedświątecznych zakupów.