Po tygodniach dyskusji z rządami Ameryki Łacińskiej i Karaibów, USA podjęły ostateczną decyzję w sprawie uczestnictwa trzech krajów w SOA, który ma się rozpocząć w tym tygodniu w Los Angeles - przekazały źródła, cytowane w poniedziałek przez Bloomberga. Według tej agencji w ramach bojkotu amerykańskiej decyzji poza Obradorem ze szczytu mogą zrezygnować inni regionalni liderzy. Jeśli Obrador się nie pojawi, może powstać pytanie o perspektywy postępu w dyskusjach na temat ograniczenia migracji na południowej granicy USA, priorytetu dla Bidena - komentuje Reuters. Kto pojawi się na szczycie? Prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel zapowiadał w maju, że nie uda się na szczyt, nawet jeśli zostanie zaproszony, oskarżając jednocześnie USA o "brutalną presję", aby tegoroczny SOA był "nieinkluzywny". Kuba uczestniczyła w dwóch poprzednich szczytach. Kubańscy aktywiści dostali zaproszenie do uczestnictwa w wydarzeniu. Po wykluczeniu ze szczytu prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro amerykańska administracja rozważa zaproszenie lidera wenezuelskiej opozycji Juana Guaido, który prawdopodobnie uczestniczyłby zdalnie podczas imprezy towarzyszącej - przekazał anonimowy amerykański urzędnik. USA uznają Guaido za prawowitego prezydenta Wenezueli, a tym samym potępiają reelekcję Maduro. Zdaniem Waszyngtonu, wybory w Wenezueli w 2018 roku zostały sfałszowane. Ze szczytu SOA wykluczono także prezydenta Nikaragui Daniela Ortegę, byłego marksistowskiego bojownika, który w listopadzie wygrał czwartą kadencję z rzędu po wtrąceniu do więzienia swoich rywali. Kontrowersje wokół listy gości Kontrowersje wokół listy gości mogą zaszkodzić głównemu amerykańskiemu celowi spotkania, jakim miało być wykorzystanie szczytu do naprawy stosunków z Ameryką Łacińską, zniszczonych przez poprzednika Bidena, Donalda Trumpa, umocnienie wpływów USA i przeciwdziałanie chińskim wpływom w regionie - komentuje Reuters. Jak dodaje agencja, większość przywódców Ameryki Łacińskiej zasygnalizowała, że weźmie udział w tegorocznym SOA, ale sprzeciw lewicowych rządów wskazuje, że wielu przywódców regionu nie chce dalej podążać za przykładem USA, jak miało to miejsce w przeszłości. Anonimowi urzędnicy Białego Domu przekonywali, że kontrowersje związane z zaproszeniami ucichną, a szczyt odniesie sukces bez względu na to, kto weźmie w nim udział.