Występując na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, Tillerson określił groźbę północnokoreańskiego ataku nuklearnego na Japonię oraz Koreę Południową jako realną i wezwał państwa członkowskie Rady do działania, "zanim Korea Północna to uczyni". "Jeśli nie podejmiemy teraz działań w tej najbardziej pilnej światowej kwestii bezpieczeństwa, może to przynieść katastrofalne następstwa. Groźba ataku nuklearnego na Seul lub Tokio jest realna i jest tylko kwestią czasu, gdy Korea Północna osiągnie zdolność zaatakowania kontynentalnego terytorium Stanów Zjednoczonych" - wskazał sekretarz stanu. Jak zaznaczył, USA nie dążą do zmiany rządzącej w Korei Północnej ekipy i opowiadają się za rozwiązaniem wynegocjowanym, ale Pjognjang powinien we własnym interesie zdemontować swój program nuklearny i rakietowy. USA chcą, by Chiny jako główny partner gospodarczy Korei Północnej skłoniły ją do przyjęcia bardziej pojednawczej postawy, ale chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi powiedział Radzie Bezpieczeństwa, że "klucz do rozwiązania kwestii nuklearnej na Półwyspie Koreańskim" nie znajduje się w rękach jego rządu. Wang podkreślił, że groźby militarne nie będą tutaj użyteczne, a "jedyną drogę wyjścia" stanowią dialog i negocjacje. Wezwał także strony konfliktu, by przestały się spierać o to, kto musi zrobić w rokowaniach pierwszy krok. "Użycie siły (...) doprowadzi tylko do większych katastrof" - ostrzegł. Również wiceminister spraw zagranicznych Rosji Giennadij Gatiłow zadeklarował w piątek w Radzie Bezpieczeństwa, że sięgnięcie po środki militarne byłoby "całkowicie nie do przyjęcia". "Wojownicza retoryka połączona z beztroskim napinaniem muskułów doprowadziła do sytuacji, w której cały świat zastanawia się teraz na serio, czy do wojny dojdzie, czy też nie. Jeden nieprzemyślany lub źle zinterpretowany krok może doprowadzić do najbardziej przerażających i godnych ubolewania konsekwencji" - powiedział Gatiłow. Dodał, iż Korea Północna czuje się zagrożona odbywającymi się regularnie wspólnymi ćwiczeniami wojsk amerykańskich i południowokoreańskich oraz skierowaniem amerykańskiego lotniskowca atomowego na wody koreańskie. Przedstawiciele Chin i Rosji w Radzie Bezpieczeństwa potwierdzili także sprzeciw swych państw wobec umieszczenia w Korei Południowej amerykańskiego systemu antyrakietowego THAAD (Terminalnej Wysokościowej Obrony Strefowej), przeznaczonego do niszczenia głowic pocisków balistycznych w ostatniej (terminalnej) fazie ich lotu. Gatiłow określił zainstalowanie THAAD jako "wysiłek destabilizujący", natomiast według Wanga podkopuje ono zaufanie między partnerami dialogu na temat złagodzenia napięcia na Półwyspie Koreańskim. Minister spraw zagranicznych Japonii Fumio Kishida oświadczył w Radzie Bezpieczeństwa, że doprowadzając ponownie Koreę Północną do stołu rozmów, wspólnota międzynarodowa "musi dać wyraźny sygnał, iż prowokacje mają wysoką cenę". "Nie ma wątpliwości, że dialog jest potrzebny, ale w obecnej sytuacji, gdy Korea Północna nadal forsuje swój program nuklearny i budowę pocisków balistycznych, sensowny dialog nie jest oczywiście możliwy" - zaznaczył Kishida.