"Stany Zjednoczone popierają naród irański i wzywają reżim do poszanowania podstawowych praw swoich obywateli do pokojowego wyrażania chęci zmian" - powiedziała we wtorek reporterom rzecznika Białego Domu, Sarah Sanders. Rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert oświadczyła natomiast podczas briefingu, że przywrócenie obywatelom Iranu dostępu do serwisów społecznościowych "z pewnością byłoby dla nich ważną rzeczą". Rząd w Teheranie oskarżył portale o prowokowanie niepokojów społecznych. Serwis Telegram służący do szyfrowanej komunikacji w internecie cieszy się w Iranie dużą popularnością. Według danych, które w zeszłym roku podał szef serwisu, Pawieł Durow, obecnie korzysta z niego tam ok. 40 mln użytkowników miesięcznie, co stanowi niemal połowę ludności kraju. Dziennie wiadomości za pośrednictwem serwisu nadaje i odbiera ok. 25 mln osób w Iranie. Usługi cyfrowe, takie jak Telegram, w Iranie, gdzie obowiązuje silna cenzura, umożliwiają użytkownikom korzystanie z alternatywnych źródeł informacji, w tym - objętych embargiem ze strony rządu. Innym sposobem na dostęp do cenzurowanych treści w internecie jest korzystanie z wirtualnych sieci prywatnych i użycie serwerów proxy. Protesty przeciwko bezrobociu, korupcji i podwyżkom cen podstawowych produktów spożywczych trwają w Iranie od 28 grudnia; z czasem demonstracje te nabrały charakteru antyrządowego. Według najnowszych danych w demonstracjach zginęło co najmniej 21 osób. Od soboty do poniedziałku irańska policja aresztowała około 450 uczestników protestów. 90 proc. z nich stanowiły osoby w wieku poniżej 25 lat.