Chodzi o to, czy ręczne liczenie głosów w niektórych hrabstwach jest w zgodzie z prawem. Decyzja sądu może być bardzo ważna dla wyniku wyborów, czy jednak okaże się decydująca? Komentarze prasowe nie są optymistyczne. Obie strony nie chcą zadeklarować, że orzeczenie stanowego sądu najwyższego uznają za ostateczne, nawet jeśli będzie ono dla nich niekorzystne. Dzisiejszy "New York Times" pisze, że nawet chwilowe wrażenie, iż wszystko zmierza do końca po dwóch piątkowych orzeczeniach sądu w sprawie wyborów, zdążyło się już ulotnić. Silne kontrowersje wokół sposobu zaliczania głosów przy ręcznym przeliczaniu i znacznej liczby unieważnionych głosów przesyłanych pocztą otworzyły pole do szeregu nowych pozwów i wniosków sądowych. Toczy się też gra o to, które sądy będą rozstrzygać spór - sztab Ala Gore'a robi, co może, by utrzymać sprawę na Florydzie, ekipa Busha zwraca uwagę na niezgodności z prawem federalnym, co pozwala jej w razie porażki szukać jeszcze szansy przed odpowiednim sądem. Obie strony przygotowują się do bardzo trudnego dla prawników przesłuchania przed sądem na Florydzie, tym bardziej trudnego, że odbędzie się ono na oczach całego kraju. Posłuchaj korespondenta RMF FM z Waszyngtonu, Grzegorza Jasińskiego: