Rittenhouse został uniewinniony ze wszystkich pięciu stawianych mu zarzutów. Po usłyszeniu wyroku 18-latek opadł na krzesło, z trudem powstrzymując łzy. Toczący się od ponad tygodnia proces oskarżonego był przez cały czas jednym z głównych tematów w amerykańskich mediach i wywoływał wielkie emocje. Sprawa dotyczyła zamieszek w Kenoshy w ubiegłym roku w reakcji na postrzelenie przez policję czarnoskórego Jacoba Blake'a, niedługo po zabójstwie George'a Floyda. Zabójstwo dwóch mężczyzn w ramach samoobrony 17-letni wówczas Rittenhouse, który mieszka w sąsiednim stanie Illinois, pojechał na miejsce z karabinem AR-15, chcąc - jak tłumaczył - bronić miejscowych biznesów przed uczestnikami zamieszek. Przedstawiony podczas procesu materiał wideo pokazał, że kiedy wymierzył karabin w grupę protestujących, ci zaczęli go gonić. W momencie, kiedy jeden z nich, Joseph Rosenbaum, był blisko, Rittenhouse oddał trzy strzały, zabijając go. Podczas późniejszych starć zabił jeszcze jednego mężczyznę i ranił kolejnego. Obrońcy nastolatka - a także on sam, jako świadek - przekonywali, że działał w obronie własnej, obawiając się, że napastnicy zabiorą mu broń i go zabiją. Prokuratorzy argumentowali, że w przypadku, gdy ktoś inicjuje spięcia, wymierzając broń w inną, nieuzbrojoną osobę, nie ma prawa do powoływania się na samoobronę. Jedni chcieli bezwzględnego więzienia, inni proponowali staż Proces Rittenhouse'a był intensywnie śledzony przez amerykańskie telewizje i wywoływał duże emocje. Liberalni komentatorzy i politycy zarzucali sędziemu prowadzącemu rozprawę stronniczość i domagali się skazania nastolatka, zaś część prawicowych polityków chwaliła jego postawę. Kongresmen demokratów Hakeem Jeffries wezwał, by "zamknąć Rittenhouse'a i wyrzucić klucz", zaś republikański kongresmen Matt Gaetz publicznie zaoferował mu staż w swoim biurze. Przed sądem w Kenoshy przez ostatnie dni demonstrowali też zwolennicy obu stron. W środę doszło tam do starć i zatrzymania dwóch osób. W następstwie sąd wzmocnił środki bezpieczeństwa. Do decyzji ławy przysięgłych odniosła się wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamala Harris, która stwierdziła, że "wyrok mówi sam za siebie". - Spędziłam większość mojej kariery na tym, aby uczynić nasz system sprawiedliwości bardziej równościowym. Jasno wynika, że jest jeszcze o wiele więcej do zrobienia - przyznała Harris. Wyrok skomentował także były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, który w piątek pogratulował Kyle'owi uniewinnienia, zwracając uwagę na znaczenie samoobrony w amerykańskim systemie prawnym.