USA. Ukradła auto z rocznym dzieckiem. Chłopiec nie przeżył wypadku
Zarion Robinson siedział zapięty w foteliku samochodowym na tylnym siedzeniu pontiaca G6, gdy pojazd został skradziony przez "znajomą" jego matki. Kobieta rozbiła auto kilka minut później - informuje lokalna policja w Milwaukee. Roczne dziecko nie przeżyło wypadku - zmarło w szpitalu dwie godziny po zdarzeniu.
Do tragedii doszło w Milwaukee (USA) około godz. 23:30 we wtorek wieczorem. Z raportu służb wynika, że mama 13-miesięcznego chłopca zaparkowała samochód przed swoim domem i wbiegła do środka, zostawiając dziecko na tylnym siedzeniu pojazdu. Fotelik, w którym podróżował, nie był przymocowany. Silnik wciąż pracował.
Korzystając z okazji, 31-letnia kobieta wsiadła do auta tylko po to, by na jednym z pobliskich skrzyżowań zderzyć się czołowo z Dodgem Caravanem. Policja z Milwaukee poinformowała kanał FOX6, że podróżujący minivanem uciekli z miejsca wypadku.
Według lokalnej stacji WTMJ4, ratownicy znaleźli małego Zariona wybudzonego i płaczącego w swoim foteliku, który leżał na podłodze pontiaca odwrócony "do góry nogami".
Kobieta i ranne dziecko zostali przewiezieniu do szpitala, gdzie chłopiec ostatecznie zmarł, będąc już w ramionach matki. Podejrzana o kradzież Antwineesha Burse została zatrzymana.
- Ostatecznie wszyscy popełniamy błędy, ale tutaj nie można mówić o błędzie - powiedział dziadek Zariona, Donnie Thomas, w wywiadzie dla telewizji. - Był dobrym dzieckiem. Nie zasługiwał na to - dodał.
Z kolei matka chłopca, Mikayla Tweedie w rozmowie z dziennikarzem Milwaukee Journal Sentinel przekazała, że złodziejem auta okazała się jej "znajoma", która siedziała wcześniej na tylnym siedzeniu pojazdu.
"Wraz z moją kuzynką weszłyśmy do środka, by podrzucić jej kota... Wtedy (tamta kobieta - red.) wskoczyła na miejsce kierowcy i odjechała z moim dzieckiem. Zadzwoniłam do niej i powiedziałam, że nie zależy mi na samochodzie, chcę tylko odzyskać dziecko" - opowiadała o tragicznym wieczorze pogrążona w żałobie matka.
Nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego "przyjaciółka rodziny", jak nazwała 31-latkę, odjechała jej samochodem. "Znałam ją na tyle dobrze, by sądzić, że nie zrobiłaby czegoś takiego" - powiedziała matka chłopca.
Burse jest oskarżona o świadome prowadzenie pojazdu silnikowego bez ważnego prawa jazdy oraz spowodowanie śmierci. Jeśli zostanie skazana, może zostać ukarana grzywną w wysokości do 10 tys. dolarów. Grozi jej także pobyt w więzieniu na okres do sześciu lat.