Jak relacjonuje rodzina Michaela Kohlhofa, mężczyzna nagle zaczął odczuwać objawy charakterystyczne dla grypy. Miał podwyższoną temperaturę i rozstrój żołądka. Po pewnym czasie jego stan zaczął gwałtownie się pogarszać. Gdy 35-latek nie mógł wstać z łóżka, został przewieziony na oddział ratunkowy w szpitalu San Antonio. Tam doszło do wstrząsu septycznego, nagłego spadku ciśnienia krwi i znacznego niedotlenienia organów. Kohlhof trafił na oddział intensywnej terapii, gdzie trwała walka o jego życie. Lekarze zdiagnozowali u niego tyfus, który stale postępował. Przyczyną było ugryzienie pchły. Choroba atakowała do tego stopnia, że po kilku tygodniach zdecydowano się na amputację palców u stóp i rąk aż do przedramion. Wszystko to z powodu suchej gangreny, będącej konsekwencją posocznicy, która blokuje przepływ krwi do kończyn. Obecnie mężczyzna znajduje się w szpitalu, gdzie jest hospitalizowany. Lekarze nie mają jednak pewności, czy stan nie będzie się pogarszał i nie będzie potrzeby amputacji kolejnych fragmentów ciała. Śmiertelnie groźne ukąszenie Jak podkreślają eksperci z Centers for Disease Control and Prevention, tyfus jest chorobą zakaźną, która rozprzestrzenia się m.in. dzięki pchłom i wszom. Bakterie, które wywołują zakażenie wydalane są przez owady w momencie ugryzienia, infekując tym samym ranę. Pierwsze objawy choroby przypominają grypę. Zakażeni odczuwają gorączkę, dreszcze i bóle w całym ciele. Czasem spotykane są także kaszel, nudności, ból brzucha i wysypka. Zobacz też: Trzylatek zjadł "zabójcze" jagody. Reakcja była natychmiastowa Ze statystyk prowadzonych przez amerykańskie CDC wynika, że tyfus jest chorobą występującą bardzo rzadko. Stąd też, lekarze nie stawiają skutecznej diagnozy w pierwszych dniach zachorowania. W 2022 roku w Kalifornii odnotowano zaledwie 164 przypadki tyfusu przenoszonego przez pchły. Jednocześnie dr Jason Bowling, specjalista chorób zakaźnych w UTHealth San Antonio, podkreśla, że faktyczna liczba przypadków tyfusu może być zdecydowanie większa. Wiele osób przechodzi zakażenie stosunkowo łagodnie i nie zgłasza się do lekarza. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!